piątek, 29 listopada 2013

Moje szaleństwo z Pat&Rub

Witajcie!
Jakiś czas temu zaszalałam z zamówieniem na stronie Pat&Rub, 
okazja była ogromna, ponieważ z okazji zmiany czasu na niektóre kosmetyki była zniżka -50%,
a do tego zsumował się z moim rabatem z okazji urodzin.
W związku z tym mogę wypróbować osławione w blogosferze kosmetyki, 
z niewielkie pieniądze. Wiadomo Pat&Rub do najtańszych nie należą.


Paczka przyjechała do mnie kurierem porządnie i ślicznie zapakowana :)
A w środku moje skarby:


Zamówiłam rozgrzewający balsam do ciała (coś dla takiego zmarzlucha jak ja), otulający balsam do rąk (na urodziny dostałam z trawą cytrynową i jest cudowny), a także mgiełkę różaną (fantastyczny zapach-uwielbiam różę). 
Dostałam karteczkę z życzeniami urodzinowymi oraz 2 próbeczki (całkiem spore) - bogatego balsamu do rąk i hipoalergicznego olejku do ciała (chyba się na niego skuszę, jak będę coś jeszcze stąd zamawiać).

Znacie, używacie, jakie są wasze wrażenia?

Kosmetyki Pat&Rub można kupić tu, a warto, bo są dobrej jakości i często są na nie promocje, które się ze sobą łączą.


środa, 27 listopada 2013

Mój ulubieniec na jesienną aurę.

Witajcie!
Dzisiaj chciałam Wam pokazać moje jesienne odkrycie w pielęgnacji ust.
Do tej pory przetestowałam już chyba milion szminek i błyszczyków,
ale zawsze znalazłam jakieś ale...
Moje usta ją bardzo wymagające, zwłaszcza teraz, gdy niepogoda i wiatr.
Która z nas tego nie zna.

Najbliżej ideału był chyba osławiony Carmex, ale jego równie osławiony zapach potrafi zniechęcić :(

Jakiś miesiąc temu będąc w centrum  na zakupach,
w moim ulubionym Sklepiku z Marzeniami
wypatrzyłam to oto cudo:


Uroczy balsam do ust z Bomb Cosmetics o zapachu słodziutkiej marakui.
Szczere, to kupiłam dla zapachu :)



Ale już w drodze do domu posmarowałam usta. 
Od razu poczułam poprawę i do tego ten fantastyczny zapach!


W opakowani mamy 9 ml, gęstego, wręcz twardego balsamu do ust. Nie ma jednak problemu z jego wydobyciem z pojemniczka i posmarowaniem ust.
Nie mam tez nic przeciwko takiej wersji, po prostu zawsze myję ręce przed użyciem :)

Kosztuje około 15 zł, chociaż mi udało się kupić go z rabatem.


Minusem są schodzące z opakowania napisy, w ogóle naklejka się okropnie ściera, ale ze względu na zapach i właściwości można mu to ostatecznie wybaczyć...

Jestem ciekawa jakie są wasze typy na jesień :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Mają wszyscy, mam i ja - Łupy z Rossmana :)

Witajcie!

Na blogu pełno już notatek, o zdobyczach z Rossmana.
Bardzo mi się podoba pomysł sezonowego rabatu na kosmetyki kolorowe (i pielęgnację twarzy).
Zawsze można sobie wtedy pozwolić na coś, czego by się nie kupiło w zwykłej cenie.

Moje zakupy tym razem to:


Skusiłam się na:

2 pomadki Maybelline Color Whisper



2 pomadki - masełka Astor Soft Sensation Lipcolor Butter, które uwielbiam


kolejny cień Maybelline Color Tatoo


Nowy podkład Max Factor  Whipped Creme (niestety zaplanowanego odcienia już nie było, ale ten jest zbliżony, zobaczymy :)


2 korektory Maybelline Affinitone


korektor w pędzelku Astor Skin Match


Sporo tego, ale szykowałam się do zakupów od dłuższego czasu i specjalnie zbierałam fundusze na ten cel :)

A jak tam Wasze portfele? Cierpią?






niedziela, 24 listopada 2013

Powód mojej trwającej od wczoraj radości...

Witajcie kochane, muszę się z Wami podzielić moją radością :)
Wczoraj (o dziwo w SOBOTĘ) przyszła paczucha od mojej cioci mieszkającej w USA
A w niej:


Moje ukochane Bath & Body Works,
które u nas można kupić jedynie w Warszawie...
Swoją drogą, mogliby rozpocząć sprzedaż on line - nie sądzę, żeby narzekali na brak klientów :)

Modny ostatnio jest też w blogosferze balsam balmi, ale mi się od dłuższego czasu marzyła eos...
Nareszcie dzięki cioci stałam się jego szczęśliwą posiadaczką :)

Banan mi z twarzy nie schodzi, biegam do szafki i wącham, usteczka smaruję...
Cudowne, fantastyczne...

Dziękuję Ci droga ciociu, jesteś kochana :)

niedziela, 17 listopada 2013

Baza pod cienie Avon - recenzja

Zacznę może od moich obserwacji...
Cieniu używałam sporadycznie od jakiegoś czasu (10 lat? :-D), ale jakoś nie specjalnie je lubiłam.
Dlaczego? Efekt był taki sobie :(
Cienie delikatne, kolory nijaki, więc z każdym kolejnym cieniem się zniechęcałam.

W wakacje na jakiejś wyprzedaży kupiłam cienie Astor. Śliczne, napigmentowane, ale wydawało mi się nietrwałe.
Nigdy wcześniej nie używałam bazy pod cienie, bo i po co.
I pewnie dalej bym tak myślała, gdyby nie blogi, do których zaglądam regularnie, zamiast robić coś pożytecznego... :-D

Czytałam o bazach, które w magiczny sposób przedłużają trwałość, podbijają i pogłębiają kolor...
Takie cuda? - nie wierzyłam!

Ale co mi tam - spróbuję. 
Szkoda mi było wydać większą kwotę na eksperymentowanie, z produktem, który dotychczas wydawał mi się zbędny i ostatecznie zdecydowałam się na Avon.



Nie żałuję.
O tym jak jest to produkt niezbędny przekonałam się w ubiegłym tygodniu, kiedy się spieszyłam i zapomniałam nałożyć bazę na powieki.

Cienie, które utrzymywały się z nią cały dzień, aż do wieczornego makijażu, tym razem w błyskawicznym tempie znikały z powiek. Już zaraz po przyjściu do pracy to zauważyłam. Resztki makijażu oczu natomiast zaczęły się zbierać w zagłębieniach. Wyglądało to bardzo nieestetycznie, ale co miałam zrobić?

Przemęczyłam się, ale będę pamiętać, żeby więcej tego błędu nie popełnić :)

Moja baza wygląda tak:


A z bliska tak:


Dzięki cielistemu kolorowi ładnie stapia się ze skórą, nie jest widoczna.
Nie zauważyłam jednak, żeby podbijała kolor cieni, pogłębiała itp.


Od kiedy używam bazy, polubiłam malowanie cieniami. Mają one lepsze krycie (może o to chodzi z tym podbiciem koloru), jednakże trwałość mnie bardzo mile zaskoczyła. Już nie muszę co chwilę biegać do łazienki i sprawdzać, jak wyglądają. Teraz mogę być pewna, że zostaną na swoim miejscu od nałożenia do wieczornego demakijażu :)
Nic nie znika, nie zbija, ani nie roluje się :-)

Pokochałam efekt jaki zapewnia, za niewielkie pieniądze.

Już ją pokazywałam w ulubieńcach, ale tak dobrze się spisała, że zasłużyła na swoją osobną notatkę :)

A wy używacie baz pod cienie, makijaż? Jakie są wasze doświadczenia?


czwartek, 14 listopada 2013

Listopadowy Glossybox tym razem zachwyca swoją zawartością.
Żadnego kosmetyku nie miałam i chętnie wypróbuję.
Otwieram pudełeczko, w odmiennej szacie, a w nim:


Ulotka i voucher:



Jesienna harmonia
Tym razem zadbaj nie tylko o swoje ciało, ale również o ducha.
Najważniejsze to żyć w harmonii ze sobą 
i otaczającym Cię światem.
Wykorzystaj ten jesienny czas na zregenerowanie skóry po lecie
i przygotowanie jej na nadejście zimy.
Oprócz standardowych zabiegów, wykorzystujących produkty, które przygotowaliśmy dla Ciebie w tej edycji Glossybox, każdego dnia możesz pokusić się o małą przyjemność dla samej siebie i poprawić swoje samopoczucie.

Zatrzymaj się w miejscu na chwilę, usiądź spokojnie z kubkiem kawy lub herbaty,
weź książkę i zrelaksuj się.
Skup się na sobie, ale nie zapominaj też o bliskich Ci osobach. na odwrocie tej karty znajdziesz kupon na spędzenie czasu tylko z Tobą, który możesz przekazać bliskiej Ci osobie. 
Wykorzystaj go, bo naprawdę warto!

Powodzenia,
Zespół Glossybox
                               

W pudełku znalazłam:


BALANCE ME - Shine on tinted lip salve, super soft beige pełny produkt - ok. 60 zł/10 ml

Nabłyszczający balsam, który wygładza, nawilża i chroni usta, jednocześnie nadając im subtelny kolor.


EMITE MAKE UP - Micronized eye shadow - pełny produkt
80 zł/3,5 g

Mocno napigmentowany cień, o beztłuszczowej formie, który nadaje się dla osób o wyjątkowo wrażliwych oczach. Idealnie rozświetli Twoje spojrzenie.


VICHY - Idealia rozświetlający krem wygładzający 15 ml (pełny produkt ok. 105 zł/50 ml)

Przywraca jednolitą strukturę, równomierny koloryt oraz wygładza zmarszczki.



VICHY - Idealia life serum 3 ml (pełny produkt 149 zł/30 ml

Spektakularnie poprawia jakość skóry nawet w warunkach intensywnego trybu życia. Rezultaty: świeża skóra, wyrównany koloryt, zmniejszone pory.



SCHWARZKOPF PROFESSIONAL - Odżywka regenaracyjna essensity - pełny produkt ok.72 zł/200 ml

Odżywia, regeneruje i odbudowuje strukturę włosa. Ochrania przed działaniem wolnych rodników, szczelnie zamyka łuski włosa. Pozostawia gładkie, lśniące i zdrowe włosy.



TOŁPA - Spa eco, vitality, rewitalizujące mleczko-olejek - pełny produkt 39,99 zł/270 ml

Intensywnie ujędrnia, nawilża i odżywia ciało. Silnie wygładza i regeneruje skórę. Uelastycznia i  zwiększa jej sprężystość. Przywraca witalność i stymuluje do działania.


KATY PERRY - Killer Queen - prezent - 1,5 ml (pełny produkt - ok. 101,99 zł/30 ml

Katy Perry Killer Queen to przewrotne połączenie owocowo-kwiatowych akordów, w których dominują jagody, ciemna śliwka oraz bergamotka.


Pudełeczko w tej edycji wywołało u mnie efekt WOW. Mogę się jedynie przyczepić do serum - mogło by go być nieco więcej niż 3 ml. Z kolei Katy Perry Killer Queen bardziej by mnie ucieszyło w formie miniaturki buteleczki oryginalnej, bo próbkę mogę dostać w każdej perfumerii - no cóż to tylko prezent.

Z reszty jestem jak najbardziej zadowolona. zaraz  poszukam co było w innych wersjach :)

A jakie są wasze wrażenia?


wtorek, 12 listopada 2013

Podsumowanie pierwszego rozdania na blogu i WYNIKI!

Witajcie postanowiłam oprócz wyników zrobić małe podsumowanie.
W rozdaniu wzięło udział 18 osób. Wprawdzie nie wszyscy spełnili warunki, ale ze względu, że jest to moje pierwsze rozdanie postanowiłam przymknąć na to oko ;-)

Żeby zbytnio nie przedłużać...
Zwycięzcą jest:


Wszystkim dziękuję za udział.

Gratuluję zwyciężczyni :)

Za chwilkę wyślę do Ciebie maila :)


poniedziałek, 11 listopada 2013

Tag - moje odpowiedzi :)


Witajcie. Zostałam dzisiaj otagowana po raz pierwszy. Blog dostał nominację od Marleny P. z bloga Wszystko to, co kobiety lubią najbardziej... kosmetyki and lifestyle.


" Nominacja do Libster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób ( informujesz o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"

Dumałam, myślałam i oto moje odpowiedzi:

1. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?

Blogi kosmetyczne czytałam od dawna. Chwila, w której zaczęłam sam pisać, była szczególnym dla mnie momentem. Uczyłam się po 12 godzin do egzaminu na aplikację i potrzebowałam czegoś, żeby na chwilę się oderwać od książek... tak narodził się mój blog (chociaż pomysł dojrzewał od pewnego czasu). Kosmetyki są moją pasją, egzamin zdany, a blog nadal funkcjonuje :)

2. Twoje ulubione miejsce na ziemi?

Chyba moje łóżko z rana :-D Staram się nie przywiązywać do miejsc, a raczej do ludzi.

3. Twój ulubiony kolor lakieru do paznokci?

Bardzo lubię kolor ciemnoniebieski Astor, ale nie wiem czy jest moim ulubionym. Preferencje kolorystyczne często się u mnie zmieniają :)

4. Kosmetyk, bez którego nie wyobrażasz sobie dnia?

Używam wielu kosmetyków, ale jedynym, bez którego nie potrafię się obejść są perfumy. Dla mnie są uzupełnieniem osobowości, kropką nad "i" mojego "ja". Nie używam jednego konkretnego zapachu. Mam niemałą kolekcję i w zależności od tego, co mnie danego dnia czeka i co planuję osiągnąć taki zapach wybieram.

5. Ulubiony film?

Grease - mogę go oglądać w nieskończoność!

6. Kredka czy eyeliner?

Ani jedno, ani drugie. Moim ulubionym kosmetykiem do kresek jest naturalny Khol

7. Twój ulubiony podkład?

Obecnie jest nim BB od Maybelline, ale zimą będzie nim chyba Chanel Vitalumiere Aqua :)

8. Jaki jest twój ulubiony żel pod prysznic?

Nie mam ulubionego, często zmieniam. Jest to dla mnie kosmetyk, do którego nie przykładam większej wagi, ma myć i to tyle. Jednak bardzo lubię olejek pod prysznic Yves Rocher Tradition de Hammam.

9. Co robisz w wolnej chwili?

Wyłączam telefon, komputer, robię sobie herbatkę lub nalewam kieliszek wytrawnego wina, zapalam świeczkę lub wosk Yankee Candle, owijam się kocykiem z dobrą książką lub nadrabiam ubytki w śnie :-D

10. Mleczko do demakijażu czy płyn micelarny?

I znowu żaden z powyższych - płyn dwufazowy
(chociaż zdarza mi się używać Biodermy od czasu do czasu )

11. Prawdziwy zdzieracz do twarzy czy peeling enzymatyczny?

Trudne pytanie. To zależy. Używam i kremu peelingującego Pharmaceris z kwasem migdałowym i peelingu szafirowego z Dax. Jeśli mam wybrać peeling doraźny - zdzieracz, na dłuższą metę - enzymatyczny.

Dotrwał ktoś do końca? Troszkę mi tego wyszło :)

Do zabawy zapraszam:

A oto moje pytania do Was:

1. Ile czasu poświęcasz swojemu blogowi i odwiedzaniu innych w ciągu dnia?
2. Pies czy kot?
3. Szminka czy błyszczyk?
4. Jakie jest Twoje największe spełnione marzenie?
5. Jaki kosmetyk zabrałabyś na bezludną wyspę?
6. Mogłabyś się opisać w 5 słowach?
7. Ile miesięcznie przeznaczasz na kosmetyki?
8. Jaki jest Twój największy urodowy grzech?
9. Jaki jest twój ulubiony tusz do rzęs?
10. Czy jest jakiś kosmetyk, do którego zawsze wracasz? Jaki?
11. Spódnica czy spodnie?


Mam nadzieję, że nominacja będzie dla Was równie miła, jak dla mnie :)
Życzę udanej zabawy :-*

I bardzo proszę o link do Waszych odpowiedzi pod tym postem. Chętnie je przeczytam, a nie chcę, aby mi umknęły pomiędzy innymi postami ;-)






niedziela, 10 listopada 2013

Przypomnienie o rozdaniu.

Przypominam o trwającym u mnie na blogu rozdaniu. Zgłoszenia zbieram do jutra do północy :)
Szczegóły po kliknięciu w zdjęcie:


PS. Jeśli komentarz z waszym zgłoszeniem się nie wyświetlił proszę o informację na maila :)

sobota, 9 listopada 2013

Lawendowe Pola - Douglas

Dziś pora na recenzję zestawu,
który udało mi się wygrać w konkursie:
 "Zostań testerką Douglas"

Na zestaw składały się dwa kosmetyki J. S. Douglas Söne
o zapachu lawendy i tymianku.


Kosmetyki przyszły do mnie już dwa tygodnie temu więc pora na recenzję.

Opakowania utrzymane w stylizacji retro w fioletowym kolorze nawiązują do zapachu lawendy.
W tym przypadku nie jest to sztuczny, chemiczny zapach "niby lawendy" lecz rzeczywisty, odzwierciedlony zapach ziół, jak w ogrodzie mojej mamy.

Nie wiem jak wy, ale ja do lawendy nie pałam miłością, jednak w tym przypadku zapach bardzo przypadł mi do gustu, a kosmetyki zawierają w składzie olejek lawendowy.

Idealny umilacz wieczornego rytuału kąpielowego.

Żel pod prysznic:

Bardzo przyjemnie mi się go używa. Ma konsystencję pomiędzy galaretką, a żelem w kolorze delikatnie fioletowawym. 
Kąpiel, czy prysznic zamienia się w sesję aromaterapeutyczną :)


+ fantastyczny zapach
+ jest gęsty (niemal jak galaretka)
+ niesamowicie wydajny (jestem zaskoczona jego wydajnością)
+ fantastycznie się pieni
+ łatwo go spłukać
+ zdał ekstremalny test golenia (zero podrażnień i zacięć)
+ opakowanie na klik nie sprawia problemów, nawet przy mokrych rękach (chociaż na początku ciężko się otwierał)
+ nie otwiera się, nie przecieka, można zabrać ze sobą w podróż :)
- bark minusów, no może cena ;-)


Balsam do ciała:

Balsam uzupełnia lawendową pielęgnację. Jednak niestety tutaj się nieco zawiodłam, ale to chyba głównie wina pory roku, bo jesienią i zimą wymaga ona specjalnej troski i ochrony przed przesuszeniem. Tym bardziej, że jako osoba zabiegana nie mam czasu na nakładanie dwa razy dziennie balsamu :( Stosowałam tylko wieczorem, przed snem. Myślę, że w tym paskudnym okresie lepiej sprawdziłoby się masełko do ciała z tej serii, kto wie, może to sprawdzę ;-)


+ oczywiście zapach (przy moich problemach ze snem - strzał w 10)
+ wygodna pompka ( nie trzeba będzie pod koniec czekać w nieskończoność, aż zleci do "wyjścia")
+ również jest gęsty, jak śmietana
+ wydajny (chociaż nieco mniej od żelu)
+ łagodzi skórę po goleniu
+ zapobiega wrastaniu włosków (przynajmniej w moim przypadku)
+ ciekawy skład (olejek lawendowy, olejek tymiankowy, olej z awokado, gliceryna)
+ błyskawicznie się wchłania i po posmarowaniu można od razu wskakiwać w ubranie
+/- lekka konsystencja (u mnie sprawdza się latem)
+/- mam wrażenie chłodzenia skóry (również lepszy ten efekt byłby latem)
+/- mógłby lepiej nawilżać, ale jeśli chodzi o pielęgnację i nawilżanie to moja skóra jest przypadkiem specjalnej troski :-D


Podsumowanie:

Kosmetyki interesujące i warte wypróbowania. Ja pewnie skuszę się jeszcze na masełko do kompletu. Chociaż puder nabłyszczający także się do mnie z półki uśmiecha.
Jeśli ktoś lubi zapach lawendy gorąco polecam.
Są warte swojej ceny, uprzyjemniają kąpiel, a subtelny zapach utrzymuje się przez długi czas.
Idealne zarówno na prezent (także dla samej siebie ;-))
Uroczo wyglądają, przyjemnie się używają

Bardzo dziękuję firmie Douglas za możliwość udziału w konkursie i wygraną oraz możliwość przetestowania kosmetyków, które kusiły mnie od dawna :)

A na marginesie przypominam o trwającym już tylko do poniedziałku rozdaniu:


Szczeguły po kliknięciu w zdjęcie :)

niedziela, 3 listopada 2013

Ulubieńcy października :)

Witajcie!
Denko już było, więc teraz pora na moich ulubieńców.
Nie będę opisywać wszystkich kosmetyków, których mi się przyjemnie używało, a jedynie te,
które mnie zafascynowały i oczarowały.

Cała drużyna ;-)


I po kolei:

1. Hipp Oliwka dla dzieci

Kupiona za nie tak wielkie pieniądze, a ze skórą czyni cuda. Ma delikatny, niedrażniący zapach, który wyjątkowo przypadł mi do gustu (dla porównania BabyDream ma jak dla mnie okropny zapach). Przemyślane opakowanie, oliwka nie leje się po butelce. Szybko się wchłania i dzięki naturalnemu (i wyjątkowo krótkiemu składowi) nie zostawia lepkiej warstwy, w przeciwieństwie do oliwek parafinowych, których nie cierpię. Moja skóra bardzo polubiła. Jest wydajna i zostanie ze mną na dłużej :)



2. Hipp Szampon dla dzieci

Ostatnie moje włosy i skóra głowy zaczęły się buntować przeciwko drogeryjnym specyfikom, ale do kiedy poznały Hippa wszelkie fochy im przeszły :) Szampon jest delikatny, używam go obecnie na zmianę z Organique. Włosy są po nim lekko toporne, ale maska z Organique załatwiła sprawę. Od kiedy używam wszelkie problemy ze skalpem się skończyły. Podobnie jak oliwka ma przyjemny skład i delikatny zapach. Nadaje się również do mycia pędzli.


3. Oriflame Aimi Mgiełka do ciała

Zapach, który towarzyszył mi w ubiegłym miesiącu najczęściej. Wprawdzie pisała, że mgiełek najczęściej używam latem, jednak ta ma taki słodki i ciepły zapach, jednocześnie trwały, że postanowiłam jej używać w chłodniejsze dni. Świetnie się sprawdziła, otulając mnie swoim zapachem. Szkoda, że ten zapach nie posiada balsamy, lub wody perfumowanej. Chętnie bym się w cały zestaw zaopatrzyła. Mgiełka pachnie cudownie i podejrzewam, że będzie mi towarzyszyć jeszcze długi czas.


4. Organique Twardy balsam z masłem shea

Fantastyczny produkt! Wprawdzie jestem zbyt leniwa, żeby bawić się w nakładanie go na całe ciało, ale w roli bogatego balsamu do stóp świetnie się sprawdził. We wrześniowym denku pisałam o kremie AA, który bardziej mi zaszkodziła na stopy niż pomógł. Organique, jak rycerz na białym koniu (w końcu jest biały) mi pomógł. Dawno nie miałam tak miękkiej i odżywionej skóry stóp jak po jego użyciu. Co najważniejsze nie muszę go używać codziennie, a mimo to efekt trwa nadal. Do tej pory używałam wersji o zapachu mleka, jednak ciekawią mnie inne wersje. Polecacie jakąś?


5. Pat&Rub Relaksujący balsam do rąk trawa cytrynowa i kokos

Kremik dostałam na urodziny, ale leżał i czekała, aż wykorzystam to, co mam pozaczynane. W ubiegłym miesiącu w końcu się do niego dobrałam i nie żałuję. Już zaczęły się jesienno-zimowe chłody, choć ostatnio jeszcze na moment się ociepliło. Jest to najgorsza pora dla moich rąk, bo nie noszę rękawiczek, chyba że już jest mróź powyżej -10 stopni. Cierpi na tym skóra moich dłoni, ale nie z Pat&Rub. Już jedno użycie przyniosło mi ulgę, a od kiedy używam regularnie, problem przesuszonych dłoni już mnie nie dotyczy. Fantastyczny produkt, wart swej ceny, chociaż często można go dostać w sporej promocji :) 
Mam jednak jedno "ale". Liczyłam na zapach bardziej kokosowy, a czuję głównie trawę cytrynową. Zapach sprawdzi się latem, ale jest zbyt odświeżający zimą. Myślę nad zakupem wersji rozgrzewającej... 


6. Pat&Rub Różany peeling do ust

W okresie jesienno-zimowym cierpią nie tylko moje dłonie, ale także i usta :( Nie cierpię tej pory roku. Na szczęście odkryłam cudowny kosmetyk, który błyskawicznie radzi sobie z suchymi skórkami ust. Jednocześnie obłędnie pachnie i smakuje różanym nadzieniem z pączka (kocham wszystko, co różane). Perfekcyjnie radzi sobie z suchymi skórkami, a masaż pobudza ukrwienie i sprawia, że są one czerwieńsze. Idealne rozwiązanie przed nałożeniem kolorowej pomadki (zwłaszcza matowej). Dopóki nie spróbowałam, uważałam peelingi do usta za zbędne. Teraz widzę różnicę.



7. La Roche-Posay Effaclar Duo

Pielęgnacyjną część kończę produktem, który z założenia jest kremem. Jednak ja go używam trochę inaczej, ponieważ podrażniał moją wrażliwą skórę. Nakładam go miejscowo na zmiany i miejsca, gdzie zmiany mi się najczęściej pokazują, zostawiam do wchłonięcia i na całą twarz nakładam inny krem. Dzięki takiemu rozwiązaniu, wypryski już prawie wcale się nie pokazują, no może sporadycznie od czasu do czasu...


8. Bomb Cosmetics Balsam do usta marakuja

Jak już wspomniałam zaczęłam złuszczać usta, ale równie istotnie jest ich regularne nawilżanie. W tym miesiącu towarzyszył mi ten balsam, zamknięty w uroczym, małym kolorowym słoiczku o pojemności 9 ml. Do tej pory najczęściej na chłodne dni wybierałam Carmex w sztyfcie, ale przeszkadzał mi zapach. Ten balsam ma podobne działanie, ale o niebo lepszy zapach. Jest też niesamowicie wydajny. Używałam go regularnie przez blisko miesiąc i prawie wcale nie widać zużycia. Jedynym jego mankamentem jest forma w słoiczku, przez co trzeba pamiętać o myciu rąk przed użyciem i nie zawsze jest to możliwe :( I nie podoba mi się, że napisy się starły...


9. Maybelline Color Tatoo cienie do powiek

Po pielęgnacji czas na kolorówkę. Najbardziej udanym zakupem tego miesiąca były cienie Maybelline Color Tatoo. Najpierw kupiłam kolorek 40-Pernament Taupe. Świetnie się sprawdził, zarówno sam, jak i baza podbijająca i przyciemniająca cienie. Od dnia zakupu używam ich niemal codziennie. Nie ważne co robię, zostają na swoim miejscu i w niezmieniającej formie. Nie sprawiają jednak problemu przy wieczornym demakijażu. Tak bardzo mi się spodobał, że jak wczoraj wypatrzyłam je w Rossmanie w promocji, postanowiłam dokupić jeszcze 20-Turquoise Forever. Zobaczymy jak się sprawdzi drugi kolorek.


10. Avon Baza pod cienie

Byłam kiedyś konsultantką, ale szczerze powiedziawszy niespecjalnie przepadam za kosmetykami tej firmy. Na bazę zdecydowałam się po przeczytaniu wielu pochlebnych recenzji. I nie zawiodłam się. Jest tania i bardzo dobra. Cienie, które wcześniej nałożone na czystą powiekę, po kilku godzinach zbierały się w załamaniu trwają teraz w niezmienionym stanie do wieczornego demakijażu. Nie sprawia przy tym trudności rozcierani i blendowanie. Dobrze mi się z nią współpracuje.



11. L'Oreal Maskara False Lash Wings

Na maskarę tą polowałam dłuższy czas, jednak regularna cena potrafi skutecznie odstraszyć, więc jak tylko pojawiła się w promocji - 40 %, nawet się nie zastanawiałam, od razu wylądowała w moim koszyku. Na początku używałam sporadycznie na większe wyjścia, jednak, efekt można stopniować i na co dzień używam jednej warstwy, a jak wychodzę gdzieś wieczorem, dokładam kolejne. W moim przypadku obietnice producenta zostały spełnione. Rzęsy po jego użyciu są uniesione, podkręcone, pogrubione i niesamowicie wydłużone dzięki specyficznej szczoteczce. Sam tusz nie zmienił konsystencji w trakcie używania, nie kruszy się i nie obsypuje. Jak trafi się znów większa promocja na niego na pewno się zaopatrzę.


10. Paese Mineralny podkład matujący

Posiadam odcień porcelanowy, który idealnie dostosowuje się do mojej skóry. Używam go nie jako podkładu, ale jako pudru do wykończenia makijażu i w tej roli sprawdza się doskonale. Dobrze mi się z nim pracuje zarówno przy użyciu pędzla, jak i dołączonej gąbeczki. Byłam tym zaskoczona. Puder matuje moją twarz na długie godziny, nie tworząc przy tym maski. Jestem bardzo z niego zadowolona, chociaż ma jeden minus. Brak zabezpieczenia sitka utrudnia jego używanie i po otwarciu niemal pół opakowania jest na puszku, przez co za każdym razem trzeba przed użyciem go otrzepać z nadmiaru.


Co o nich myślicie? Próbowałyście? Lubicie?




piątek, 1 listopada 2013

Denko w październiku

Witajcie.
Bez zbędnych wstępów zapraszam.
Dzisiaj post o produktach zdenkowanych w październiku :)


Znalazło się w tym miesiącu kilka kosmetyków, w których denko się nie pokazało,
jednak po napisaniu tego posta wylądują w koszu.
Dlaczego?
O tym za chwilę.
Zapraszam do lektury ;-)

1. Maybelline Affinitone Blush 77 Rose


Pisałam już recenzję tego czegoś. Na pewno nie jest to róż, ale czym jest ciężko powiedzieć. Kolorek niby ładny, na testerze wszystko w porządku, a po powrocie do domu okazało się, że jest to największy bubel kosmetyczny jaki mi się ostatnio trafił. Ląduje w koszu i nie chcę mieć z nim więcej nic wspólnego

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - NIE, NIE, NIE!

2. Figs & Rouge - Organiczny balsam do ust


Balsam trafił do mnie wiosną w wyprzedażowym Glossybox. Na początku byłam z niego bardzo zadowolona. Delikatnie nawilżał usta i obtarty przy katarze nos. z tego co wyczytałam jest ważny do 12 miesięcy od otwarcia. Jakież było moje zaskoczenie, gdy w zeszłym tygodniu otwieram po dłuższej przerwie, a tam zaschnięta, żelowa masa (jak guma) i do tego niemiłosiernie śmierdząca. Nie wiem dlaczego i co się z nim stało, ale ląduje w koszu :(

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - RACZEJ NIE

3. Oriflame Gloss Booster Watermelon



Kupiłam jakiś rok temu dwie wersję tą i wiśniową. Wiśniowy błyszczyk już dawno powędrował w świat, tego jednak nikt nie chciał. Na plus muszę mu zaliczyć, że cudownie pachnie arbuzem i ma delikatny kolor. I to tyle. Może jeszcze trwałość, ale w tym przypadku nie jest to raczej plus. Potwornie skleja usta, więc jeśli uważasz, że za dużo mówisz, możesz go sobie śmiało sprawić. Klei się do niego dosłownie wszystko: usta, włosy, paprochy, okruszki z jedzenia. Ma tendencję do rozmazywania się, a poprawki to istny horror. Ląduje w koszu.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE

4. Organique Savoin Noir



Skuteczny i delikatny dla twarzy oczyszczacz skóry. Dokładnie zmywa pozostałości makijażu, dogłębnie oczyszcza skórę, łagodnie się pieni. Skóra po użyciu jest miękka, skrzypi od czystości i świetnie przyjmuję kremy. Wspomaga gojenie wszelkich niespodzianek (czyt. wyprysków) i nie podrażnia mojej wrażliwej skóry. Okropnie śmierdzi, ale przy tylu plusach można mu to wybaczyć. Po dłuższym stosowaniu przyzwyczaiłam się i zapach już mi tak nie przeszkadzał :) Uwaga - szczypie w oczy, jak się do nich dostanie! Trzeba z tym uważać :)

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - TAK

5. Bath & Body Works Pink Chiffon - mleczko do ciała


Pisałam już o nim i w ulubieńcach sierpnia klik i osobną recenzję klik więc nie będę się o nim zbytnio rozpisywać. Bardzo polubiłam, żałuję, że się skończył i ubolewam nad faktem, iż w Polsce jest tak trudno dostępny, a na allegro ta wersja zapachowa w porównaniu z innymi osiąga zbyt duże kwoty, by zdecydowała się na tą chwilę go kupić, może kiedyś...

Recenzja - TAK

Czy kupię ponownie - NIE WIEM

6. Balance Me - organiczny żel tonizujący pod prysznic.


Żel, jak żel. Gęsty. Ciekawy zapach - ziołowy, na bazie olejków eterycznych. Miałam miniaturkę  ml. Raczej nie kupię, bo cena przeraża.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE

7. John Masters Organics - Żel pod prysznic czerwona pomarańcza & wanilia


Żel jest wydajny, do umycia wystarczy niewielka ilość. Jest bardzo gęsty, trudno go wydobyć z opakowania. Zapach jest okropny, ale nawet przy najcudowniejszym zapachu ma zbyt zaporową cenę, by go kupić. Używałam miniaturki 30 ml, która starczyła mi na ponad tydzień!

Recenzja NIE

Czy kupię ponownie - NIE

8. Rexona Shower Clean


Uważam, że dezodoranty Rexona są jednymi z najskuteczniejszych na rynku i głównie ich używam. Kolejny sztyft, który wykończyłam.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - TAK

9. Zmywacz do paznokci Sensique



Już pisałam, że to mój ulubiony zmywacz do paznokci. Obecnie używam Biedronkowego, bo nie po drodze było mi do Natury, ale na pewno do niego wrócę :)

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - TAK

10. Organique Maska do włosów Anti-Age


Hit i mój absolutny nr 1 wśród pielęgnacji włosów. Obecnie używam innej wersji też Organique, ale już się zaopatrzyłam w Anti-Age (akurat była promocja w moim ulubionym Sklepiku z Marzeniami). Wydajna - używałam od marca raz w tygodniu i w zeszłym tygodniu udało mi się wykończyć. Fantastycznie nawilża i wygładza włosy, które po wysuszeniu są miękkie, ładnie się układają i lśnią jak lustro!

Recenzja TAK klik

Czy kupię ponownie - TAK!

11. Yves Rocher Tradition de Hammam - Eliksir do masażu


Uwielbiam go za cudowne nawilżenie ciała i fantastyczny zapach. Używałam razem z peelingiem, o którym już kiedyś wspomniałam, o tym samym zapachu. linie posiada jeszcze olejek pod prysznic, balsam z kwiatem pomarańczy (okropny zapach), mydło w kostce i maskę do twarzy i włosów z glinką marokańską. Mam nadzieję, że wszystko wymieniłam :) Używałam jeszcze balsamu - nie mogłam wytrzymać z tym zapachem i powędrował w świat (dla mnie wszystko, co ma coś wspólnego z kwiatem pomarańczy, okropnie śmierdzi) i olejek pod prysznic który uwielbiam i dostałam ostatnio kolejną buteleczkę w prezencie do zakupów :) Zabieram się do jego recenzji, ale mi coś nie idzie :(

Recenzja NIE

Czy kupię ponownie - TAK

12. Organique Olej arganowy


Bardzo lubię ten olej. Jest treściwy, ale nie ciężki. Pomógł mi w walce z trądzikiem, nadaje się do zabezpieczenia końcówek włosów, wzbogaca balsam do ciała. Ponadto w przeciwieństwie do innych olejów arganowych nie posiada zapachu, co bardzo mnie cieszy. Używałam od marca. Jest fantastyczny polecam każdemu i do każdego rodzaju skóry.

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - TAK

13. Yves Rocher Hydra Vegetal płyn micelarny



Niech was nie zmyli biały płyn w opakowaniu, to jest już nowy kosmetyk, do którego przechowywania użyłam pustej buteleczki. O tym moim tworze pisałam tu. Płynu używałam jako toniku i się sprawdził w tej roli. Przyjemnie pachnie i odświeża skórę.

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - NIE


14. Hipp Żel do mycia ciała i włosów


W moim przypadku bardziej się sprawdziła wersja szamponu tylko do włosów, o którym pisałam w denku w poprzednim miesiącu. Minimalnie odmienny skład, a jednak swoje robi. Moje włosy wolą tamten. Koniec. Kropka. ;-)

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE

15. Batiste - suchy szampon



Kocham, uwielbiam od pierwszego psiknięcia. Fantastyczne rozwiązanie, gdy rano fryzurka zrobi nam psikusa, a nie mamy akurat czasu na mycie i suszenie, co przy moich włosach trwa dobrą chwilę. Batiste jest wtedy idealny. Moment i włosy jak nowe :-P Bardzo polubiłam. W tym denku pokazuję dwa, ale Blush'a używałam już we wrześniu i mi się skumulowały :)

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - TAK i to hurtowo

I to by było na tyle.
Miałyście kiedyś? Jak się u Was sprawowały?