wtorek, 9 czerwca 2015

Nowości maja - jak tu przejść obojętnie obok promocji w Rossmannie i nie tylko :-)

Witajcie!
Co prawda tytuł posta sugeruje, że zakupy były robione w Rossmannie, ale nie tylko :-0 Zapraszam na prezentację nowości, które zawitały do mnie w maju :-)


W Sklepiku z Marzeniami zaopatrzyłam się w lnianą maskę do włosów i wosk z nowej kolekcji Yankee Candle Pain au Rasin - czyli drożdżówki z rodzynkami - pachnie obłędnie.
W prezencie do zakupów otrzymałam kilka próbek oraz pomadkę peelingującą z Sylveco, którą uwielbiam :-)


Otrzymałam również zaproszenie na metamorfozę z Douglas. Fotorelacja ukarze się mam nadzieję wkrótce, a efekty wizyty w drogerii powyżej - skusiłam się na Hydro-serum Collistar. Jest podobno idealne pod makijaż w lecie. No cóż wkrótce się o tym przekonam. Po pierwszych testach zauważyłam, że pachnie obłędnie i błyskawicznie się wchłania dając efekt aksamitnej skóry :-)


Ostatni tydzień promocji -49% w Rosmannie zaowocował zakupem pomadki Bourjois Rouge Edition Velvet w odcieniu 10, ceglasto koralowej pomadki Bell oraz fuksjowego błyszczyka L'Oreal.
Bardzo się cieszę, ze promocja obejmowała również produkty do pielęgnacji ust - zaopatrzyłam się w 2 Carmexy - truskawkowy i o zapachu granatu :-)


Do bodajże Avanti była dołączona miniatura kremu na noc Bandi, więc się skusiłam. Natomiast w Kauflandzie do zakupów dorzuciłam nowość Nivea, która jak się okazało po zajrzeniu w skład nie posiada Parafiny!


W Avon zamówiłam nowości - kremy Nutra Effects - matujący i 2 koloryzujące - podzielę się z siostrą :-)


Natomiast w Oriflame zamówiłam wodę perfumowaną Masquerade, tusz do rzęs Wonder Lash i żel Swidish Spa. Perfumy niestety niczym nowatorskim mnie nie zaskoczyły, ale tusz miałam w starej wersji i byłam zadowolona :-)


Na promocji -40 na pielęgnację w Rossmanie nieźle poszalałam, a efektem jest zakup 2 olejków Evree, wody termalnej Caramance, płynu micelarnego Garnier do tłustej skóry, serum kolagenowego Ava Aktywator Młodości i serum Oil Infusion z AA.


W Sklepiku z Marzeniami po konsultacjach marki Ccouleur Caramel skusiłam się na bazę pod makijaż i kolejną babeczkę Pain au Raisin :-)


Ostatnich majowych zakupów dokonałam na stronie E-Glamour. Efektem są 2 błyszczyki L'Oreal
i woda perfumowana Cotton Musk - pachnie przepięknie :-)

Znacie coś z moich nowości, coś Was skusiło, albo zainteresowało? 


niedziela, 7 czerwca 2015

Denko luty + marzec + kwiecień + maj - tasiemiec ;-)

Hej!
Narobiło mi się zaległości denkowych,
więc dzisiaj hurtem prezentuję wyrzutki z ostatnich trzech miesięcy:

1. Luty:


Pianka do rąk Bath&Body Works - kocham za formę i zapach. Od kilku miesięcy zmieniam tylko zapach i czasem kupuję dogłębnie oczyszczające, czyli z delikatnym peelingiem. Tu jesienna wersja limitowana Pumpkin Spice Latte


Olejek Huile Prodigieuse Nuxe.Pięknie pachnie, dobrze nawilża skórę. Już się zaopatrzyłam w 2 kolejne buteleczki - wersję klasyczną i z drobinkami na lato :-) Pełna recenzja tutaj


Ayurveda Line Spirulina Plus - suplement otrzymałam na spotkaniu blogerek w Głogowie.
Po zużyciu stwierdzam, że nie zauważyłam żadnych efektów, ale ja jestem odporna na suplementy.


Pure Collagen - kolejny suplement otrzymany na spotkaniu blogerek w Głogowie
w listopadzie 2014 r.
Tu jestem zaskoczona, bo suplement działa. Recenzja już się ukazała na blogu - tutaj


Żel do twarzy Sylveco zaskoczył mnie swoją wydajnością i efektem. 
Bardzo mi się podobał ziołowy zapach. Obecnie zastanawiam się nad wersją
z rumiankiem...


Batiste - stały element denka, chyba już nie wymaga komentarza, a osobna recenzja dalej się u mnie nie ukazała :-(


Skończyłam ostatnie opakowanie mojego ukochanego toniku malinowego Hallon Splash,
który był produkowany w szwedzkim Trelleborgu, ale niestety został już wycofany :-(


Do kosza powędrował również puder "rozświetlający" L'Oreal, który z rozświetlaniem nie miał nic wspólnego. W sumie nic nie robił, a resztka tak się zbiła, że nawet nie mogłam go już nabrać na pędzel. Bubel jakich mało...


Z żelu do brwi Catrice byłam długo zadowolona, ale na spotkaniu z przedstawicielką marki NYX,
poznałam ich paletkę i przepadła, a że akurat mój żel dobijał dna, od razu zakupiłam :-)
Żel jest dobry dla osób początkujących przy podkreślaniu brwi. W chwili obecnej, gdy poznałam inne produkty, wiem, że nie kupię go ponownie, ale na prawdę polecam, bo jest tani i świetnie się u mnie sprawdził :-)


Zaczęłam powoli zmniejszać swoje zbiory kredek. Mam chyba wszystkie odcienie występujące w Avon :-) Tu akurat mi się skończyła opalizująca, brązowa. Na razie nie planuję zakupu, mam jeszcze kilka innych kredek w kolorze brązu, a ostatnio rzadziej maluję sobie kreski... 


I oczywiście moje nieśmiertelne płatki z Biedronki :-)


2. Marzec


Piankowe mydło Bath&Body Works. Już wyżej opisywałam. Powiem tak,
już chcę kolejne zapachy :-)


Masło do ciała The Body Shop o zapachu marakui. 
Masło jest bardzo przyjemne, zapach utrzymuje się bardzo długo na skórze. Mam
odczucie nawilżenia od rana do wieczora, czasami mi to nawet przeszkadza, bo mam wrażenie, że moja skóra się lepi... Polubiłam się z tym masełkiem, ale nie wiem czy kupię ponownie. Cena nie przystaje do jakości wg mnie. W tej cenie wolę kupić coś naturalniejszego, np. Pat & Rub... 


Seria Anti-Age Organique, jest serią, do której na pewno jeszcze nie raz wrócę. Urzekł mnie zapach i działanie. Włosy długo zatrzymują zapach maski, są odżywione, dociążone i pięknie błyszczą. Nie mam żadnych problemów z ich rozczesaniem czy ułożeniem :-)


Peeling enzymatyczny z glinką z Dermiki kupiłam już jakiś czas temu, z polecenia mojej koleżanki M.
Jednak nie zachwycił mnie on. Działanie bardzo słabe, zero przyjemności z użycia. Ot taki zbędny kosmetyk - maska, który nic nie robi...


Maseczka kolagenowa pod oczy - mój hit pielęgnacji. Mam już nowe opakowanie. Kosztuje grosze, za komplet 30 plasterków/maseczek pod oczy. Pierwsze opakowanie zakupione na próbę na akcji kosmetycznej Biedronki zaowocowało miłością i uwielbieniem.
Żaden inny kosmetyk nie radzi sobie tak dobrze z okolicami moich oczu.
Płatki wygładzają nawet bruzdy, które robią mi się pod oczami. Jedynym minusem jest ich dostępność. Nie wiem czy można je dostać gdzieś stacjonarnie, ja zamawiam przez internet :-)


MaxFactor False Lash Effect Fusion. Pierwsza maskara, która wywiązuje się z obietnic producenta i zapewnia efekt sztucznych rzęs. Nie wiem na czym polega tajemnica, tej maskary, bo nie zauważyłam włókien, ale moje rzęsy po jej zastosowaniu były długie i gęste. Samo pomalowanie rzęs tym tuszem wystarczało za cały makijaż oka :-) 
Na pewno jeszcze wrócę do tego tuszu :-)


Kolejny czyścik Lush dobił dna. Na razie pozostałe trzymam w zamrażarce, ale podejrzewam, że długo nie wytrzymam bez oczyszczania skóry tymi pastami. To już rytuał. Mam na razie kilka produktów, które muszę zużyć, ale już mi brakuje Lushowych wspaniałości :-)


Wiosenna nowość Yankee Candle tak mnie urzekła, że czekam teraz na jakąś ciekawą promocję, żeby zakupić słoik. Jeżeli nie duży, to przynajmniej średni. Pachnie jak zerwane na słońcu maliny.
Pychotka :-)


Skończyłam również bardo lubiany przeze mnie multilipidowy krem z serii A Pharmaceris. Teraz mam co prawda inny, ale nie wykluczam, że do niego kiedyś wrócę. Bardzo dobrze radził sobie z przesuszem mojej skóry i błyskawicznie potrafił ją doprowadzić do stanu używalności, a przy tym mogłam go używać zarówno na noc, jak i na dzień pod makijaż.


Przy zakupie kremu do twarzy, otrzymałam w prezencie krem pod oczy.
Krem do twarzy mnie zachwycił, natomiast krem pod oczy okazał się być przeciętniakiem :-(
Słabo nawilżał, był mało wydajny, przez co bardzo szybko się skończył. Tego kremu na pewno nie kupię sobie sama...


I po raz kolejny płatki Carea :-)


Postanowiłam również zacząć zużywać próbki produktów. Na pierwszy ogień poszła tołpa, która mnie zainteresowała i możliwe że skuszę się na całe opakowanie...


3. Kwiecień:


Zużyłam kolejne opakowanie płynu do higieny intymnej Facelle i już najwyższa pora wybrać się po kolejne :-)


Kolejna pianka Bath&Body Works dobiła mi dana. Najwyższa pora, aby przymierzyć się do kolejnego zamówienia :-)


Skończyłam również Markoański balsam do włosów z Planeta Organica. Szału nie robił, tyłka nie urywał, nie rozumiem zachwytów nad tą marką... Mam jeszcze produkty z innych serii i maski. Zobaczymy jak one się u mnie sprawdzą.


Szampon Planeta Organica z tej samej serii Marokańskiej co balsam również niczym specjalnym nie zaskoczył. Funkcję spełniał - mył, ale zdarzało, że nie radził sobie ze zmyciem naolejowanych włosów i mycie musiałam powtarzać :-( Jak dla mnie to jest nieco za słaby...


Batiste używam ostatnio rzadziej, włosy mniej mi się przetłuszczają, więc rzadziej muszę je ratować pomiędzy myciem.


Kolejny sztyft Rexony również dobił dna. Z uwagi na cieplejsze dni i bluzki bez ramiączek przerzucam się na kulki, ale gdyby ktoś kiedyś wypatrzył tą wersję Rexony, chętnie się dowiem, bo nie mogłam już jej nigdzie znaleźć na półkach...


Zużyła również małe opakowanie płynu micelarnego Dermedic Hydrain. Nie wiem czy zmywa makijaż, używałam zamiast toniku. Delikatny, o przyjemnym zapachu. Mam ochotę na duże opakowanie :-)


Skończył mi się również podkład MaxFactor Whipped Creme. Nie wiem czy jeszcze kiedyś do niego wrócę, mimo że bardzo go lubiłam. Lubię testować nowości i nadal szukam swojego ideału, ale śmietanka do MaxFaktor była mu bardzo bliska. Ładnie stapia się ze skórą, jest niewidoczny, ładnie wyrównuje koloryt, ale nie zakrywa niedoskonałości.


Z płynem micelarnym Garnier było dziwnie. Raz miałam wrażenie, ze to idealny zamiennik płynu micalernego od Biodermy, a za chwilę miałam ochotę wylać go do toalety...
Nie mogę mu odmówić skuteczności, makijaż przy jego użyciu znikał błyskawicznie, ale były chwile kiedy niemiłosiernie przesuszał mi skórę, a oczy piekły i łzawiły...
Na razie kupiłam inną wersję płynu Garniera, zobaczymy, czy się z nią polubię...


4. Maj:


W maju uznałam, że najwyższy czas na zużywanie próbek, które zalegają w mojej szufladzie. Żaden z przetestowanych produktów mnie nie zachwycił. Olejek Nuxe znam i bardzo lubię, więc się nie liczy, a krem LRP Hydreane Legere od dawna jest na mojej chciejliście, więc też go wyłączam :-)
W próbkami, moje nieśmiertelne płatki... Carea :-)


Przetestowałam również kultową już serię Garnier Ultra Doux Olejek z awokado i masło karite. 
Szampon wg mnie niczym nadzwyczajnym się nie wyróżniał, ale spełniał swoje zadanie i mył włosy.
Domywał nawet samodzielnie robione maski i oleje, ale za to...


odżywka bardzo mi przypadła do gustu :-) Włosy po jej użyciu sprawiały wrażenie grubszych. Były gładkie i przyjemne w dotyku. Nie mogłam się przestać po nich miziać :-) Polecam!


Odżywkę Pantene Pro-V wygrałam w konkursie :-) I jestem bardzo zadowolona, bo miałam uraz do marki po zmianie opakowań i składów. Odżywka jest rewelacyjna! Na pewno jeszcze ją kupię :-) Bardzo się cieszę, że mogłam ją przetestować. Jak na drogeryjny produkt, jest rewelacyjna :-)


Jak Regenerum do paznokci uwielbiam, tak Regenerum do rzęs okazało się w moim przypadku jednym wielkim niewypałem. Po 2 tygodniach rzęsy zaczęły mi na potęgę wypadać. Szybko odstawiłam i powróciłam do Long4Lashes :-)


Mam mieszane uczucia w związku z lekki kremem Sylveco. Na początku byłam z niego bardzo zadowolona, ale z czasem zaczął mi przetłuszczać skórę i pojawiły się nieprzyjemne niespodzianki, a do tego po 2 miesiącach od otwarcia zaczął mi się rozwarstwiać... Nie wiem czy kiedyś jeszcze do niego wrócę...


So Elixir bardzo lubiłam i ostatnio bardzo często używałam, aż zobaczyłam dno :-(
Zapach nieco herbaciany, delikatny, a zarazem z pazurem. Na ciele rozkładał się bardzo ładnie i momentami przypominał Mademoiselle Chanel :-)


W Sklepiku z Marzeniami otrzymałam próbeczkę jednej z nowości - podkładu Colour Caramel. Niestety jakoś nie bardzo mi podpasował, chociaż na konsultacjach makijażowych konsultantka marki wykonała mi nim makijaż i byłam bardo zadowolona :-)


Do zakupów otrzymałam próbki olejku i toniku różanego, jednak mają zbyt intensywne zapachy, co uniemożliwia mi ich stosowanie :-(


Moja pomadka-błyszczyk Celia dobiła do końca swojej daty przydatności i zaczęłą śmierdzieć - ląduje w koszu :-(


Wcierki Teraphy PostQuam mnie zainteresowały, ale nie podoba mi się ich cena :-(


Podobnie jak pomadka Celia, błyszczyk Astora zakończył swój żywot, jednak żałoby po nim nie będzie bo szczęśliwym trafem w moje łapki trafiło kolejne opakowanie w tym samym kolorze  :-)


Również dna dobił korektor Maybelline Affinitone. Bardzo go lubiłam. Krył co miał kryć, a nie robił przy tym maski na twarzy. Nadawał się też do rozświetlania niektórych partii twarzy.
Obecnie używam korektorów innych marek, ale pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.


Uff! Na dzisiaj koniec. Kto wraz ze mną dobrnął do tego momentu. Łezka mi się w oku kręci z tęsknoty z niektórymi produktami, innym z radością mówię pa pa - w końcu tyle nowości mam do przetestowania :-)

Was zapraszam do komentowania, a ja idę wyrzucić reklamówki z pustymi opakowaniami.
W końcu zrobi mi się trochę miejsca w pokoju :-)