Witajcie.
Dzisiaj zapowiedziane denko grudniowe :-)
Tak prezentuje się w całej okazałości:
W grudniu przyciemniłam nieco włosy moją ulubioną i jedyną, która się u mnie trzyma farbą włosy. Co prawda chciałam jedynie podkreślić naturalny kolor, ale na chwilę obecną, kolor lekko się wypłukał i nie straszy otoczenia, jak na początku :-)
Ente opakowanie płynu do higieny intymnej Facelle chyba nie wymaga komentarza :-)
I nie wiem które opakowanie Batiste, następne w użyciu :-)
Zużyłam również opakowanie toniku Lumene z serii rozświetlającej - Radiant Touch. ładny zapach, nie podrażniał, ale jakiegoś rozjaśnienia, czy rozświetlenia skóry też nie zauważyłam. Dużo bardziej odpowiada mi serum z witaminą C z tej serii :-)
Szampon Alverde był dla mnie nowością i pozytywnym zaskoczeniem. Dość dobrze się pienił, domywał włosy również po olejowaniu, przedłużał świeżość włosów. Miał delikatny i ładny zapach. Szkoda tylko, że był mało wydajny :-(
Dna dobił też olejek pod prysznic Yves Rocher z mojej ulubionej serii Hammam. Pięknie pachnie, nieco orientalnie. Zapach na zimę jest idealny, a efekt i trwałość zwiększam używając po prysznicu olejku do masażu o tym samym zapachu. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba :-)
Krem Bioliq 25+ jak dla mnie to niewypał. Zdarzało się, że skóra po jego użyciu mnie piekła, nie nawilżał, nie zmniejszał opuchlizny, nie ukrywał cieni pod oczami - nie robił kompletnie nic, nie jest wart swojej ceny, chociaż, ja po jego przetestowaniu nie chciałabym go nawet za darmo.
Mydełko Bath & Body Woks tym razem w wersji dogłębnie oczyszczającej tym razem mnie zawiodło... Spodziewałam się czegoś podobnego do oliwkowego peelingu do rąk Avonu, który swego czasu miałam, używałam i bardzo sobie chwaliłam. Niestety drobinek w tym produkcie jest niewiele, a po zmieszaniu z wodą, gubią się całkowicie...
Moje ukochane ostatnio czyściki do twarzy - tym razem wersja Angels on Bare Skin.
Pachnie głównie lawendą, ale wyczuwam w nim jeszcze coś. Ma grubsze drobiny od Aqua Mariny, ma w sobie oprócz glinek zmielone migdały. Na szczęście nie podrażnia i równie dobrze oczyszcza skórę.
Uwielbiam i mam chrapkę na kolejne :-D
Z podkładem L'Oreal True Match trochę się namęczyłam, ale udało mi się go zużyć. Praca z nim była przyjemna, dobrze się rozcierał i nie powiem, były dni, kiedy byłam z niego bardzo zadowolona, jednak zdarzały się dni, kiedy miałam ochotę wywalić go za okno - ważył się, błyszczał, znikał z twarzy. Nie wiem od czego to zależy :-(
Skończyłam próbkę zapachu Killer Queen. Szału nie robią, odtwórcze i nie grzeszą trwałością. Raczej pełnego opakowania nie kupię...
Estee Lauder - miniatura kremu pod oczy (5 ml). Dlaczego ten krem jest tak drogi?
Jest rewelacyjny, przynajmniej dla mnie, u koleżanki już nie było tak różowo. Wydajność tego maleństwa to prawie 5 miesięcy (raz dziennie). Ostatnio spotkałam w zestawie miniatur w Douglasie i wzięłam kolejne 2 opakowania :-)
Mój ulubiony krem na noc jak na chwilę obecną (a i na dzień się sprawdzał). Pełna recenzja powinna się pokazać, ale ciągle tworzę. Będą następne, jak zużyję obecnie nagromadzone :-)
Yves Rocher puder sypki. Co prawda w koszu ląduje opakowanie z zawartością, ale nie ze względu na złą jakość, ale dlatego, że mam go już koło 3 lat i nie udało mi się go w tym czasie zużyć (dosypałam do niego też puder mineralny Paese i rozświetlający Kobo - i zepsułam). Świetny puder, warty wypróbowania, tylko szkoda, że zmniejszyła się pojemność, ale cena już nie...
Przed Glade Warm Spise gorąco przestrzegam - śmierdzi okropnie. Włośyłam do kontaktu i wyszłam z pokoju. Jak wróciłam od razu musiałam otworzyć okno, a "odświeżacz" wylądował w koszu...
o tuszu do rzęs Joko nie mam zdania. Dostałam w Shinyboxie, ale nie użyłam ani razu - po pierwszym otwarciu okazało się, że się pieni w opakowaniu i jest wodniście rzadki. Nie chcę ryzykować, bo jak na mój gust, to on mi się popsuł...
Serum do rzęs L'biotica używałam uzupełniająco przy kuracji Long 4 Lashes. Rzęsy, jak zauważyłyście w komentarzach były długaśne (ale to głównie zasługa L4L)
Long 4 Lashes - odkrycie i ulubieniec 2014 r. Rzęsy w butelce. Po tej odżywce rosły jak szalone i szczerze mówiąc od tak na prawdę listopada nie używam, ale efekt nadal w umiarkowanym stopniu się utrzymuje :-)
Ciekawym pomysłem są samotemperujące się kredki Avon (swoją drogą są jeszcze w katalogu?). Zawsze były zatemperowane i gotowe do malowania, nawet cieniusieńkiej kreski. Jak dla mnie, genialny wynalazek. Minusem jest brak możliwości sprawdzenia, ile kredki zostało oraz mały wybór kolorów.
Ostatnio skromnie u mnie ze zużyciem wosków YC. Powód jest prosty - wolę słoje.
Masło Shea to delikatny i nienachalny, ale ciepły i kobiecy zapach, który może przy dłuższym paleniu prowadzić do bólu głowy. Chociaż, ja z moimi migrenami i wiecznym bólem głowy nie jestem chyba zbyt obiektywna w tej kwestii ;-)
Moje ulubione płatki z Biedronki chyba nie wymagają komentarza :-)
Zgodnie z obietnicą jest i denko grudniowe.
Kolejne posty będę się starała wrzucać w mirę na bieżąco, ale niestety mam coraz mniej czasu, a obowiązki zawodowe i nauka pochłaniają mi nie tylko coraz więcej czasu, ale i energii. Czasami (a ostatnio na okrągło), marzę tylko, żeby przyjść do domu zakopać się pod kołdrę, zgasić światło i spać co najmniej przez tydzień. Niestety wolną mam tylko niedzielę, a i wtedy tak na prawdę nie ma na nic czasu.... Chyba będę musiała się sklonować :-)
Spore denko wyszło :). Miałam ochotę na Killer Queen ale mi przeszła, po drugim powąchaniu tegoż zapachu. Nie mają tego czegoś.
OdpowiedzUsuńTradycyjnie, znam tylko płatki Carea :)
OdpowiedzUsuńMusieli mocno namieszać w tym zapachu, że ten Glade tak śmierdział. U mnie True Match zachowywał się bez takich niespodzianek jak u Ciebie, ale nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńMiałam płatki, Batiste, odżywkę do rzęs L'Biotica... :D I niedługo będę miała okazję użyć olejku z YR :)
OdpowiedzUsuńBatiste tez mi sie niestety skonczyl :(
OdpowiedzUsuńzacne denko :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć z kolorówki :)
OdpowiedzUsuńz tym podkładem mam ten sam problem. Zupełnie go nie ogarniam. Więc sobie leży i leży...
OdpowiedzUsuńpłatki carea zużywam w ilościach hurtowych. A miałaś może te kwadratowe duże? też są super!
ja także bardzo polubiłam tem krem z Sylveco i tak jak Ty używam go głównie na noc :)
OdpowiedzUsuńL4L przestałam używać jakoś w listopadzie i teraz już rzęsy wróciły do stanu poprzedniego więc muszę powtórzyć kurację :)
olejek pod prysznic z YR miałam i mam jeszcze jeden w zapasach, zapach nie bardzo mi podszedł i wg mnie ma słabsze właściwości nawilżające niż olejek z Isany, który zresztą jest dużo tańszy.
Krem z Bioliq miałam i dla mnie to bardzo średni produkt, słabo nawilżał i nic konkretnego nie robił.
Aniołka z Lush miałam i byłam zadowolona choć czasem zdarzało mu się podrażnić moją cerę. Teraz mam Aqua Marinę i ta troszkę szczypie ale jest do przeżycia :)
Batiste uwielbiam :)
Uff to już koniec :P troszkę się rozpisałam :D
spore denko, a jeśli chodzi o tusz z Joko z Shiny to u mnie po otwarciu okazało się, że wysechł całkowicie i zaraz wylądował w koszu.
OdpowiedzUsuńświetne i spore denko. Miło się oglądało i czytało :)
OdpowiedzUsuńGratuluję denka, świetne zużycie :)
OdpowiedzUsuńLong 4 lashes jest najlepszy. Zamierzam go kupić na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńpłatki z biedronki wymiatają :) ciekawa jestem tej odżywki do rzęs ;)
OdpowiedzUsuńCasting sobie cenię, zanim przestałam farbować włosy, najbardziej on u mnie się sprawdzał. A na wosk YC masło shea czekam! Jutro pewnie przyjdzie paczuszka :) Dołączam do obserwatorów :) Cieplutko pozdrawiam, zaglądnij w wolnej chwili
OdpowiedzUsuńCzyścik z Lush chętnie bym kiedyś wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńOgromne denko i świetne kosmetyki, ale Bioliq mnie tez zawiódł :)
OdpowiedzUsuń