Witajcie!
Długi weekend w pełni, a ja jestem wyprana z energii, nic mi się nie chce.
Dopadła mnie chyba jesienna depresja. Spać jeść i znów spać. Kołderka tak przyjemne grzeje :-)
Światło też jest do niczego. Co prawda pożyczyłam od siostry lepszy aparat, ale jak w zeszłym tygodniu wracałam z pracy, było już ciemno i efekt na zdjęciach jest mizerny :-(
Cały czas marzy mi się lustrzanka i dobra lampa, ale w tej chwili finanse są u mnie kruche, więc pomarzę sobie dalej :-)
Dzisiaj postanowiłam wam napisać, o moim pierwszym i na pewno nie ostatnim spotkaniu z marką Lush - czyścik do twarzy i ciała Aqua Marina.
Czyścika używałam ponad 2 miesiące i dobił w końcu dna, więc podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami i wrażeniami.
Produkt znajduje się w klasycznym, czarnym opakowaniu charakterystycznym dla marki:
Moje opakowanie o pojemności 100 g mieściło w sobie kremowo-różowawą maję z zielonymi "glutkami", na które składają się między innymi glinka i algi.
Podchodziłam na początku do niego niepewnie - naczytałam się, że "śmierdzi rybą".
Jak dla mnie to nie prawda. Zgodzę się, że po otwarciu czuć morską nutę, ale nie jest ona specjalnie wyczuwalna w zapachu, który uderza w nos. Produkt ma mocny, świeży i przyjemny zapach - jeżeli o mnie chodzi.
Konsystencja jest gładka, dość zbita, ale łatwo nabrać odrobinę na dłoń :-)
Czyścik jest delikatny dla skóry, ale skutecznie spełnia swoje zadanie.
Ja już co prawda się z nim pożegnałam i testuję inne wersje, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :-)
Aqua Mariny używałam rano, wieczorem na zmianę używałam żelu Sylveko i Savoin Noir.
Skóra po użyciu czyścika była odświeżona, gładka, miękka i gotowa na dalsze zabiegi. Zauważyłam mniejsze przetłuszczanie się skóry (myślę, że to mogła być zasługa glinki).
Gdy miałam więcej czasu zostawiałam czyścik na kilka minut na twarzy jak maseczkę - skóra była wtedy dokładniej oczyszczona.
Podsumowując, pierwsze spotkanie z marką wywarło na mnie pozytywne wrażenia, a obecnie testuję już kolejne produkty :-)
Miałyście przyjemność poznać produkty Lush?
Ja już nie mogę się doczekać, kiedy w moje łapki wpadnie słynny czyścik Buche de Noel :-)
Lush is my fav brand!
OdpowiedzUsuńCheck out my new post Here!!!
ja jeszcze nic nie mialam z lush :(
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z lusha, ale czyścik wygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam nic z tej firmy:)
OdpowiedzUsuńP.S. masz racje takie ciemno, że źle się robi zdjęcia, też by mi się lampa i lustrzanka przydały
Chciałabym wypróbować kilka produktów z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt. Jeszcze nie nie miałam z tej firmy, a widzę, że dużo mnie omija
OdpowiedzUsuńciekawey produkt, jeszcze o nim nie słyszałam;) dzięki za recenzję ;)
OdpowiedzUsuńmam ten czyścik ale jeszcze go nie używałam :) mam nadzieję, że i u mnie się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji, ale powoli dojrzewam do zamówienia kilku produktów ;) tą wersję czyściła widzę puerwszybraz na oczy. Ta glinka i algi rozpuszczały się w trakcie oczyszczania czy pozostawały w zbitej formie?
OdpowiedzUsuń