I znowu mnie długo nie było. Bierze mnie jakieś choróbsko paskudne - giń siło nieczysta! - przez co nawet nie miałam siły zaglądać w ostatnich dniach na bloga, nie mówiąc o pisaniu, ale dziś już lepiej się czuję więc jestem.
A przychodzę z recenzją mojego ukochanego ulubieńca września - Tangle Teezer
Zanim stałam się jej szczęśliwą posiadaczką naczytałam się i nasłuchałam się na jej temat ochów i achów u innych bloggerek.
Faktycznie jest to rewelacyjny wynalazek.
Ostatnio wprawdzie skróciłam nieco włosy, ale od kiedy pamiętam, zawsze miałam problem z ich rozczesaniem. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy noszę szaliki. Strasznie mi się wtedy włosy plączą :(
Ten cud techniki brytyjskiej :D fantastycznie sobie radzi z moimi niesfornymi kołtunkami, a czesanie staje się przyjemnością. Dzięki temu, że igiełki szczotki są elastyczne, zeskakują z poplątanych włosów, rozczesując delikatnie i bez ciągnięcia.
Do tej pory używałam drewnianej szczotki, ale w porównaniu z TT odpada.
Zresztą i ta wymagała już wymiany, swoje odsłużyła i zaczęła się buntować :)
TT jest fantastycznie wyprofilowany, doskonale leży w dłoni i nie wypada. Bałam się tego i zastanawiałam się, którą wersję wybrać. Ostatecznie zdecydowałam się na kompaktową, żeby nie martwić się o jej stan, gdy noszę ją ze sobą w torebce :)
Wybrana przeze mnie wersja jest bardziej praktyczna od klasycznej, jeśli chodzi o noszenie jej ze sobą, ze względu na zamknięcie, chroniące ząbki przed wygięciem i uszkodzeniem.
Łatwo się ją też czyści i nie zostają na niej włosy, co denerwowało mnie w klasycznych szczotkach do włosów. Zawsze miałam problem z usunięciem wszystkiego do końca.
Uwielbiam, a wręcz kocham i polecam każdemu. Najlepsza szczotka, jaką kiedykolwiek miałam (mam nadzieję, że nikt mi krzywdy nie zrobi za nazywanie TT szczotką ;-))
Używacie? Planujecie zakup? Polecam!
Zanim stałam się jej szczęśliwą posiadaczką naczytałam się i nasłuchałam się na jej temat ochów i achów u innych bloggerek.
Faktycznie jest to rewelacyjny wynalazek.
Ostatnio wprawdzie skróciłam nieco włosy, ale od kiedy pamiętam, zawsze miałam problem z ich rozczesaniem. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy noszę szaliki. Strasznie mi się wtedy włosy plączą :(
Ten cud techniki brytyjskiej :D fantastycznie sobie radzi z moimi niesfornymi kołtunkami, a czesanie staje się przyjemnością. Dzięki temu, że igiełki szczotki są elastyczne, zeskakują z poplątanych włosów, rozczesując delikatnie i bez ciągnięcia.
Do tej pory używałam drewnianej szczotki, ale w porównaniu z TT odpada.
Zresztą i ta wymagała już wymiany, swoje odsłużyła i zaczęła się buntować :)
TT jest fantastycznie wyprofilowany, doskonale leży w dłoni i nie wypada. Bałam się tego i zastanawiałam się, którą wersję wybrać. Ostatecznie zdecydowałam się na kompaktową, żeby nie martwić się o jej stan, gdy noszę ją ze sobą w torebce :)
Wybrana przeze mnie wersja jest bardziej praktyczna od klasycznej, jeśli chodzi o noszenie jej ze sobą, ze względu na zamknięcie, chroniące ząbki przed wygięciem i uszkodzeniem.
Łatwo się ją też czyści i nie zostają na niej włosy, co denerwowało mnie w klasycznych szczotkach do włosów. Zawsze miałam problem z usunięciem wszystkiego do końca.
Uwielbiam, a wręcz kocham i polecam każdemu. Najlepsza szczotka, jaką kiedykolwiek miałam (mam nadzieję, że nikt mi krzywdy nie zrobi za nazywanie TT szczotką ;-))
Używacie? Planujecie zakup? Polecam!
Fajna szczotka, gdzie ją kupiłaś. :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.e-glamour.pl/product-pol-34505-Tangle-Teezer-Compact-Brush-Shaun-The-Sheep-1szt-W-Szczotka-do-wlosow.html
UsuńA do poniedziałku wysyłka za 1 zł :)
też chceee :D
OdpowiedzUsuń