Witajcie!
Nareszcie udało mi się zmobilizować.
Ze sporym opóźnieniem, ale zapraszam na post denkowy :-)
A udało mi się w marcu zużyć:
A teraz krótka notatka, o tym, co myślę na ich temat:
Dwa daylighty Kringle Candle o zapachu kakao i świeżej mięty.
Cudowne zapachy i małe świeczki, które zamknięte są w plastikowych opakowaniach. Można je zabrać na jakiś wyjazd, czy do pracy.
Mi starczały przy swojej intensywności na około tydzień. Ładnie się wypalają, równo i do końca. Zostaje minimalna ilość, bardziej osad.
Ja zapalałam, czekałam aż wosk stopi się do ścianek i gasiłam. Zapach utrzymywał się w pomieszczeniu jeszcze przez kilka godzin.
Jestem pewna, że zakupię następne :-)
Kolejne opakowanie żelu zastąpiło to , które się właśnie skończyło. Raczej nie planuję zmiany, poza wersją. Jestem z niego zadowolona i będę mu raczej wierna :-)
Dłuższy komentarz jest tu zbędny.
Mleczko z Yves Rocher opisałam tutaj. Nie mam już wiele do dodania. Uwielbiam, świetnie radzi sobie z moją skórą, szczególnie w chłodne dni. Uwielbiam to mleczka za wszystko: zapach, konsystencję, skład, opakowanie i działanie :-)
Masełko do ciała o zapachu Pink Macaroon zakupione w grudniu w Szwecji. Pachniało cudownie, skóra była po nim aksamitnie gładka i miękka. Może ktoś wie czy jest dostępny w Polsce? U siebie w H&M patrzyłam, ale nie ma. Nawet nie wiem czy jest dostępny w regularnej sprzedaży w Szwecji.
A skoda, b o byłam z niego bardzo zadowolona i chętnie bym je jeszcze raz zakupiła...
Zużyłam też dwie saszetki z maseczką Dermo Minerały. Jest ona podobno redukująca zmarszczki, ale nie jestem w stanie tego ocenić, bo takowych nie posiadam. Ze względu na zieloną glinkę bardzo dobrze oczyszcza skórę, ale jej nie podrażnia, nie pozostawia uczucia ściągnięcia, skóra jest nie tylko oczyszczona, ale i nawilżona, a wypryski i zaczerwienienia zredukowane.
Zakupiłam w Biedronce jakiś czas temu kilka podwójnych saszetek, ale nie są niestety dostępne w stałej ofercie.
Posiadają bardzo dobry skład.
Jeśli się pojawią na pewno je zakupię.
Skończył mi się również kolejny sok z aloesu z Biochemii Urody. Rewelacyjny stosowany sam lub w połączeniu z olejkiem z drzewa herbacianego. Delikatnie oczyszcza i nawilża skórę.
Na pewno zamówię przy kolejnym zamówieniu :-)
Skończyłam kolejne opakowanie szamponu Anti-Age z Organique. Pisałam o nim tutaj.
Byłam z niego bardzo zadowolona i zapewne powrócę do niego, jak zużyję swoje zapasy.
Cudowny zapach winogron, w którym się zakochałam, towarzyszy mi po jego użyciu aż do kolejnego mycia. W duecie z maską potrafi zdziałać cuda.
Pędzel kabuki z AVON ląduje w koszu. Jest twardy, sztywny i drapie. Kupiłam jakiś czas temu, ale raczej nie używałam. Już na pewno nie będę kupować tanich pędzli. Od kiedy poznałam miękkość Ecotools i RT nie mam ochoty na drapanie skóry słabymi jakościowo pędzlami, a w przyszłości planuję zakup pędzli z wyższej półki :-)
Woda perfumowana Jessica Simpson Fancy Love. Na początku zapach mnie zachwycił, jednak szybko mi się znudził. Jest delikatny, trzyma się blisko ciała. Zapach jest nietypowy i subtelny. Nikt cię w nim nie zauważy w tłumie, ale czasami działa to na plus. Obecnie zmienił mi się gust zapachowy i wolę mocniejsze, wyraziste i zdecydowane zapachy. Cieszę się, że udało mi się go skończyć i mogę się delektować innymi zapachami.
Kolejny Batiste, tym razem nowa wersja zapachowa - Oriental.
Zapach cudowny, niestety słabo dostępny. W przyszłości na 200% zakupię.
Moja miłość dożywotnia i stały punkt denkowy :-)
Kolejny ulubieniec z Yves Rocher - olejek czekoladowo-pomarańczowy dobił dna. Pisałam o nim tutaj.
Bardzo żałuję, że to jedynie wersja limitowana. Byłby stałym mieszkańcem mojej kosmetyczki.
Głęboko wierzę, że w tym roku znów się pojawi w ofercie w okolicach świąt.
Jedynie brokat jest w nim jak dla mnie zbędny.
Ostatnim zdenkowanym kosmetykiem jest pomadka regenerująca Yves Rocher.
Swego czasu je kochałam i zrobiłam spory zapas. Niestety moje usta się do niej przyzwyczaiły i nie daje już tak spektakularnych efektów jak na początku.
Mam jeszcze kilka w zapasie, ale już raczej nowych nie będę kupować.
W tym miesiącu łezka się kręci w oku. Skończyło mi się niemal jednocześnie sporo ulubieńców, ale trzeba iść do przodu, a nowe kosmetyki czekają na przetestowanie.
Niektóre też czekają na odbiór.
Czeka na mnie paczuszka z Bath&Body Works. Niestety nie mogłam jej odebrać w piątek, bo była awaria paczkomatu In Post. Został on opróżniony, a paczki przewieziono do punktu, który jest zamknięty w weekend. Kosmetyki odbiorę dopiero jutro po pracy, a tyle się już na nie wyczekałam.
Zamawiane w lutym były w USA...
No cóż, jak odbiorę, to się nimi pochwalę :-)
Znacie zdenkowane przeze mnie kosmetyki?
To gratuluję, że udało Ci się zmobilizować :) Miałam jedynie ten sztyft do ust YR, ale szczerze mówiąc nie powalił mnie działaniem :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu byłam zadowolona, ale odkryłam lepsze smarowidła :-)
UsuńWszędzie słyszę o woskach z Kringle ale wydaje mi się,że ich nie zakupię ...
OdpowiedzUsuńA to dlaczego? Mi bardziej odpowiadają niż YC :-)
UsuńNa polskiej stronie internetowej H&M'u widziałam kiedyś wodę toaletową/perfumowaną Pink Macaroon, niestety nie byłam dawno w ich sklepie więc nie wiem czy są jeszcze dostępne. A maseczki z Biedronki też czasami kupuję jak się pojawią :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała zatem bardziej się przyłożyć do szukania :-)
Usuńciekawa jestem tego zapachu batiste :)
OdpowiedzUsuńJest inny niż dostępne do tej pory. Chciałam ostatnio dokupić, ale schodzą jak świeże bułeczki :-)
Usuńspore denko, a z niego znam osobiście jedynie Batiste i bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńAkurat mi się sporo rzeczy pokończyło. A Batiste to jest chyba w każdym miesiącu :-)
UsuńŚwietne denko,którego nigdy na swoim blogu nie robiłam.Świetne kosmetyki uwielbiam yves rocher,a niekóre kosmetyki nie są mi znane,aż do teraz dzieki Tobie.Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że dzięki moim mini recenzjom inni mogą poznać kosmetyki do tej pory całkowicie im nie znane :-)
Usuńniekotre znam, niektore tylko znma ze slyszeni. ale nazbieralo Ci sie tego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Oj cały miesiąc zbierałam ;-)
UsuńSuper denko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńDenko sporawe :) niestety żadnego produktu nie miałam ale każdy zainteresował mnie na swój sposób;)
OdpowiedzUsuńWarto je wypróbować, w marcu skończyło się mi sporo ulubieńców :-)
UsuńKabuki z Avonu też miałam i też wylądował w koszu! tragedia!
OdpowiedzUsuńPewnie sama bym go nie kupiła, był do czegoś w gratisie...
UsuńNo, najwyższa pora na denko :P:P:P
OdpowiedzUsuńA o tych pędzlach z avonu to właśnie sporo niedobrego czytałam ;/
Ja nie czytałam, wolę pędzle z prawdziwego zdarzenia, a ten był w prezencie kiedyś do czegoś :-)
UsuńJeśli chodzi o pędzle to zdecydowanie polecam Inglota jeżeli kupowałabyś w przyszłości :) też parę razy się przejechałam na twardych i drapiących. Bardzo fajny blog, chętnie Cię poobserwuję, jezeli masz ochotę zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńInglot też jest dla mnie twardy i drapiący. Na razie mam komplet RT, a zastanawiam się jeszcze nad Hakuro :-)
UsuńMaseczka z zielonej glinki dziala cuda na nasza cere . Wprawdzie nie redukuje zmarszczek bo to nie botox ale nadaje cerze ladny wyglad . Wiem co mowie bo troche tych latek juz mam i wyprobowalam wielu kosmetykow :)
OdpowiedzUsuńSpore denko .
pozdrawiam
Bea
Uwielbiam Glinki i też już różne wypróbowałam. Ta jest wygodna, bo już gotowa do użycia :-)
Usuńsporo tego :) co do pędzli to też stwierdzam, że lepiej dołożyć trochę więcej pieniędzy i cieszyć się świetnym produktem :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. To był gratis. I dobrze, bo bym była nieźle wkurzona, jakbym za to coś zapłaciła.
UsuńMasz tu kilka skarbów których nigdy nie widziałam.Mleczko ze Szwecji wygląda jak perfum:)
OdpowiedzUsuńMoże na zdjęci, w rzeczywistości wygląda po prostu jak masełka :-)
Usuń