sobota, 31 sierpnia 2013

Ulubieńcy sierpnia

Długo się zastanawiałam, co zaprezentować w ulubieńcach sierpnia,
bo w tym miesiącu kupiłam lub zaczęłam używać sporo nowych kosmetyków.
Po długiej debacie ze sobą wytypowałam moje 5 typów,
które się najlepiej sprawdziły.
Postanowiłam umieścić je w rankingu.
Tak więc przedstawiają się moi ulubieńcy w tym miesiącu.


1. Olej kokosowy tłoczony na zimno

Miałam już kilka olei kokosowych różnych firm i ten z Olvity odpowiada mi najbardziej. Jest to jeden z najbardziej uniwersalnych i wszechstronnych kosmetyków jaki miałam. Jak tylko znajdę chwilę czasu, napiszę jego recenzję, bo na to zasługuje.
Tak w telegraficznym skrócie używam go jako maski do włosów, które pięknie lśnią i się układają, balsamu do ciała, szczególnie po opalaniu, ponieważ chłodzi i łagodzi podrażnienia, z powodzeniem zastępuje krem na noc czy płyn do demakijażu.



2. Khol naturalny Skarby Maroka

Tego kosmetyku nie da się nie kochać. Począwszy od uroczego wyglądu zewnętrznego, do samego środeczka.
Od dłuższego czasu walczyłam z zespołem suchego oka i łzawieniem. Krople były drogie, o krótkich terminach przydatności i dawały ulgę tylko na chwilę. Od kiedy używam tego specyfiku zapomniałam o problemach z oczami.
Pięknie podkreśla oko, do tego jest niezwykle łagodny, nie uczula, a nawet leczy...


3. Balsam do ust z Douglasa

Kupiony pod wpływem chwili. Wypatrzyłam go w Douglasie przy kasie i kosztował aż 3,50 zł. Nie sądziłam, że tak go polubię. Jest rewelacyjny. Pomimo parafiny świetnie nawilża. Sapach ananasa jest lekko wyczuwalny, realistyczny, ale nie nachalny
Przypadkowy zakup okazał się strzałem w 10!


4. Olejek rozświetlający Fun Sun Pat & Rub

Dla mnie był to hit wakacji. Poświęciłam mu osobną recenzję klik. Jestem bardzo zadowolona i podejrzewam,  że może jeszcze się na niego skuszę w przyszłości o ile nie znajdę tańszego zamiennika, bo jednak swoje kosztuje. Warto go jednak przetestować, jest rewelacyjny.


5. Balsam do ciała Bath & Body Works Pink Chiffon

Na koniec zostawiłam sobie przyjaciela w podróży. Jego też już zdążyłam ująć w recenzji klik. Mały, poręczny, świetnie nawilża i cudownie pachnie.Czego chcieć więcej?


A wy mieliście te kosmetyki? Lubicie?

piątek, 30 sierpnia 2013

Sierpniowe denko

Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem kosmetykowym chomikiem.
Muszę je wszystkie mieć i najlepiej już teraz, w tej chwili.
Niemal jak sroka, tym bardziej kiedy czytam blogi innych dziewczyn.
Przez takie gromadzenie często nie mogę ich wykończyć i najczęściej kończą u kogoś innego. Jednak sierpień był miesiącem obfitym w zdenkowane kosmetyki. 
Cieszę się, bo udało mi się zużyć kilka produktów, z których nie byłam zadowolona. 
Ponadto starałam się raczej nie wchodzić do drogerii, żeby nie dać się skusić na żadne nowe kosmetyki.
Oto moje denko:


Jak widać trochę się tego nazbierało. 

1. Avon Żel pod prysznic - pozostałości po moich konsultantkowych zakupach. Wreszcie zużyłam żel kupiony z jakiś rok temu.


Żel Senses Lagoon z limitowanej linii coolnig. Miała być chłodząca, ale jakoś tego nie czułam. Zapach świeży, ale niczym nadzwyczajnym nie jest.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE

2. Yves Rocher Mleczko nawilżające do cery suchej i normalnej z sokiem z agawy


Mleczko nie zachwyciło mnie, nie radziło sobie z moją skórą latem, kiedy sprawia najmniej problemów.

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - NIE

3. Yves Rocher Minceur Detox Żel SOS Detoks 10 dni 



Żel nie spełnił obietnic producenta. Nie udało mi się go wykończyć i nie wiem czy się uda bez rozcinania. Chyba nawet nie będę próbować. Pożegnałam się z nim bez żalu.

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - NIE

4. Batiste Suchy Szampon Tropical



Uwielbiam. Używałam sporadycznie od lipca małe opakowanie i w tym tygodniu dopiero skończyłam. Miałam wcześniej z Isany, ale się do Batiste nie umywa. Pięknie pachnie, wystarczy niewielka ilość do odświeżenia fryzurki. Myślę, że w wolnej chwili przygotuję osobną recenzją, bo mogę się nim zachwycać bardzo długo. Chyba najlepszą opinią będzie informacja, że już zamówiłam następny.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - TAK TAK TAK

5. Yves Rocher Krem do rąk cytryna i wanilia z świątecznej serii limitowanej


Pachnie obłędnie i zimą się sprawdził. Głównie wtedy używam kremów do rąk. Ostatnio jednak chciałam go skończyć i mnie uczulił. Nie wiem o co chodzi. Mam w stosunku do niego mieszane uczucia.

Recenzja - Nie 

Czy kupię ponownie - raczej NIE

6. Astor Mattitude Puder Prasowany


Podkładem z tej serii byłam zachwycony, jednak po tym pudrze mam niedosyt. Do ideału mu brakuje. Spełnia generalnie swoje zadanie, ale jednak efekt jest według mnie za krótki.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE WIEM

7. Yves Rocher Pur Bleuet Dwufazowy płyn do demakijażu


Kiedyś regularnie używałam Ziaji, ale od kiedy odkryłam ten płyn, kupuję go regularnie. Idealnie domywa każdy makijaż (nie używam kosmetyków wodoodpornych). Nigdy nie zostawił mi efektu pandy. W tej chwili mam inny płyn, ale i tak wrócę do tego.

Recenzja NIE

Czy kupię ponownie - TAK

8. Toni & Guy Spray do stylizacji włosów efekt wody morskiej


Zapach mnie drażnił, a efekt był minimalny. Przesusza włosy. Nie polubiliśmy się. Cieszę się, że nie kupiłam od razu dużej butli, tylko mniejszą wersję na spróbowanie. Jeśli ktoś ma podatne włosy może spróbować, ale u mnie się nie spisał.

Recenzja - NIE

Czy kupię ponownie - NIE

9. Organique Masło do ciała Anti Age



Jeszcze dobrze nie skończyłam, a już za nim płakałam. Cudowny zapach żelkowo-winogronowy, delikatna konsystencja, naturalny skład i dobre, długotrwałe nawilżenie. Zapach utrzymywał się do następnego dnia. Na pewno kupię ponownie, ale najpierw muszę zużyć moje chomikowe zapasy...

Recenzja - TAK klik

Czy kupię ponownie - TAK

10. Avon Kredka opalizująca odcień Mocha flash


Na koniec zostawiłam Kredkę Avon. Daje naturalny efekt i fantastycznie wygląda zarówno sama, jak i w towarzystwie cieni. Nie rozmazuje się i nie znika, nawet na linii wodnej. Co najważniejsze nie uczula, co potrafią inne kredki z tej linii. Jak tylko się skończyła, zamówiłam następną i raczej z własnej woli się z nią nie rozstanę.

Recenzja NIE

Czy kupię ponownie - TAK

I to by było na tyle.
Miałyście kiedyś? Co sądzicie o tych kosmetykach?

niedziela, 25 sierpnia 2013

Mała rzecz, a cieszy - Bath & Body Works Pink Chiffon

Dzisiaj pokornie wracam, a od dawna mnie na blogu nie było. Rozmowa kwalifikacyjna i początek okresu próbnego w nowej pracy może człowieka wykończyć. Tym bardziej jeśli jest to praca non stop przy komputerze. Dosyć żalenia się, praca jest fantastyczna, a że wracam zmęczona? No cóż w końcu się wyrobię i przyzwyczaję. Chociaż szczerze nie pamiętam kiedy ostatnio regularnie wstawałam o 6 rano...

Ale do rzeczy...
Dzisiaj chciałam przedstawić mojego ulubieńca w podróży, czy w czasie weekendowego wypadu.
Jest to balsam Bath & Body Works o zapachu Pink Chiffon o zawrotnej pojemności 88 ml.
Dzięki niewielkim rozmiarom znajdzie się dla niego miejsce nawet w najbardziej przepełnionej walizce czy torebce, a warto.



Balsam ten obłędnie pachnie. Zapach jest trudny do określenia, ale przypomina perfumy. Jest słodki i intensywny. Utrzymuje się niesamowicie długo.
Rewelacyjnie nawilża, a działanie jest wyczuwalne przez cały dzień.
Jest też mega wydajny. Był ze mną na dwóch tygodniowych wyjazdach i nie udało mi się zużyć go zbyt dużo, może z 1/3 opakowania.
Kolejnym plusem, niespotykanym w miniaturowych opakowaniach produktów innych firm jest zastosowanie dozownika, jak przy produktach pełnowymiarowych.


Jestem nim oczarowana i zachwycona, a jak widać tutaj, tak mi się spodobał ten balsam, że postanowiłam wypróbować inne produkty BBW.
Minusów prawie nie znalazła, no może jeśli chodzi o dostępność.


Ocena: 6/6
Dostępność: 2 sklepy stacjonarne w Warszawie, allegro
Cena: ok 15 zł z przesyłką na allegro

sobota, 17 sierpnia 2013

Marzenia się spełniają... Chanel Coco Mademoiselle

Chanel Coco Mademoiselle chyba nie muszę nikomu przedstawiać.


Ja sama zakochałam się w nim już w liceum, ale wiadomo, że cena jest zaporowa, więc do tej pory pozostawał w sferze marzeń. Aż do niedawna...

Moje marzenie się spełniło!
Dostałam je w prezencie! HURA!!!

Zapach jest przepiękny, utrzymuje się niesamowicie długo. Mam wrażenie, że nawet po praniu niektóre rzeczy nadal nimi pachną.

Róż Maybelline Affinitone - Nie kupujcie tego!!!

Będąc w Superpharm zobaczyłam róż, na który chorowałam od dłuższego czasu w promocji. Za długo się nie zastanawiałam i postanowiłam wrzucić do koszyka.


Błąd do kwadratu. Nigdy nie miałam gorszego różu.

Kolor jest śliczny, na testerze był aksamitny i miękki, ładnie się nakładał.


Ucieszyłam się, że znalazłam śliczny, pasujący do mojej karnacji róż.
Moja radość trwała niestety krótko. Od razu po powrocie do domu ogromnie się nim rozczarowałam. Jest okropnie twardy i zbity. Mój pędzel do różu i bronzera nie radzi sobie z jego nakładaniem. W ogóle go nie nabiera. Po potarciu palcem też niewiele na nich widać. Jedynie twardym, drapiącym pędzelkiem dołączonym do tegoż czegoś szumnie nazwanego przez producenta różem jestem go w stanie nałożyć.


Nie wiem czy uda mi się go zużyć do końca, jednak jestem już zmęczona jego używaniem.
Nie mam pojęcia czy wszystkie się tak zachowują, czy to tylko ja miałam wątpliwe szczęście trafić na wadliwą sztukę.


Ja używałam odcienia 77 Rose i gdyby nie aplikacja byłabym nim zachwycona, ponieważ kolor jest przepiękny!

Moim zdaniem nie jest wart swojej ceny nawet w promocji. Ja swój kupiłam za ok. 18 zł i sądzę, że to pieniądze wyrzucone w błoto.

piątek, 16 sierpnia 2013

Bath & Body Works Jingle Bellini

O mgiełce wprawdzie już wspomniałam tutaj, ale zapach jest tak cudowny, że postanowiłam poświęcić jej osobny post.

Tym razem występuje ona w zestawie:


Zapach brzoskwiń i moreli jest idealny latem. Jest jednocześnie świeży i słodki, taki jak najbardziej lubię.
Postanowiłam dokupić także balsam do ciała. Jest to idealne rozwiązanie, żeby zapach pozostał z nami na dłużej. Najpierw posmarować ciało pięknie pachnącym balsamem i utrwalić mgiełką zapachową.

Balsam cudownie nawilża i nadaje skórze fantastyczny zapach na długi czas, nawet bez użycia mgiełki. Skóra staje się miękka, aksamitna i gładka. Jednocześnie niewielka ilość wystarcza na posmarowanie ciał. Jest przez to niesamowicie wydajny.


BBW nie testują kosmetyków na zwierzętach, a skład też jest bardzo dobry.
Wszystko razem daje nam balsam, który w leniwe dni w domu z powodzeniem zastąpi zapach perfum - ja przez cały dzień wyczuwam jego subtelny zapach, a koleżanka na drugi dzień pytała czym się pryskałam, bo koc na którym siedziałyśmy jej pachnie, a ona nie wie czym :)


Dodatkowym atutem mgiełki (oczywiście poza niesamowitym zapachem) są drobinki, które błyszczą w słońcu i rozświetlają skórę. Efekt nie jest jednak tandetny. Skóra wygląda ładnie, opalenizna jest podkreślona, a zapach utrzymuje się bardzo bardzo długo. Na ubraniach to nawet do kolejnego prania.

Polecam każdemu, kto w wakacje chce odpocząć od ciężkich i intensywnych perfum. Balsam i mgiełka BBW są w takiej sytuacji idealną alternatywą.



środa, 14 sierpnia 2013

Glossybox sierpień 2013

Mój Glossybox w końcu do mnie dotarł. Uziemionia cały dzień niecierpliwie czekałam i się doczekałam. Godzina 21.00 dzięki firmie K-ex.
Kurier nieuchwytny, pod podanym nr tel nikt się nie zgłasza...

Ale pudełeczko w końcu do mnie dotarło, a w nim:

Pocałunek Słońca
"Lato, lato wszędzie...-słowa popularnej piosenki Idealnie oddają panującą na zewnątrz aurę. Sierpień to ostatni miesiąc wakacji - ostatni dzwonek na złapanie promieni słońca, leniuchowanie i letnie podróże.(...)"

Nie udało mi się dostać Lucky Box'a :(

W moim pudełku znalazłam:

1. Anatomicals Spray Mist For Me - Pełny produkt
Mgiełka do twarzy z łagodzącym ekstraktem z lawendy i odświeżającym ekstraktem z mięty pieprzowej. Pomaga odżywić i nawilżyć skórę.
ok. 35 zł/100 ml

2. Aussie Miracle Moist Shampoo - Miniatura 75 ml
Formuła szamponu zawiera australijski olejek z orzechów makadamia. Intensywnie nawilża i wygładza włosy, które stają się miękkie, lśniące i łatwiejsze w układaniu.
ok. 27,99 zł/300 ml

3. Aussie 3 Minute Miracle Reconstructor - Miniatura 75 ml
Odżywka zawierająca Australian Balm Mint, pomaga wygładzić szorstką powierzchnię włosa i przywraca gładkość. Ułatwia rozczesywanie oraz dodaje blasku włosom.
ok. 27,99 zł/250 ml

4. Avon Tusz do rzęs Mega Effects - Pełny produkt
Nowa, rewolucyjna maskara ze zginającą się w różnych kierunkach rączką szczoteczki, zapewnia komfortową aplikację. Dokładnie pokrywa rzęsy, nadaje im głęboką czerń i niezwykłą objętość.
ok. 29,99 zł/9 ml

5. John Masters Organics Żel pod prysznic czerwona pomarańcza & wanilia - Miniaturka 30 ml
Żel o łagodnej, kremowej formule, zawierającej substancje myjące z kukurydzy i orzecha kokosowego. Po jego użyciu skóra staje się miękka i gładka.
ok. 87 zł/236 ml

6. Glossybox Pędzel do bronzera i różu - Prezent
Dzięki pędzlowi marki Glossybox doskonale podkreślisz letnią opaleniznę bronzerem lub różem.
ok 30 zł

Moje wrażenia?

Mgiełek nigdy za dość, na pewno się przyda i wykorzystam. Szampon i odżywkę pewnie wypróbuję na jakimś wyjeździe. Zapach żelu - okropność. Tusz Avon to ciekawy gadżet, zobaczymy jak się sprawdzi w praktyce. Pędzel nie wiem co myśleć, sztywny, drapiący. Wolałabym wersję z maską Yasumi. Znowu nie trafiłam :(
Ale gdzie w tym wszystkim pocałunek słońca? Liczyłam chociaż na jakiś bronzer...

Podsumowując wartość pudełeczka to ok.  122,50 zł

A jak wasze wrażenia? Co myślicie o zawartości?

Podoba wam się? Tu można zamówić Glossybox.

Zapraszam na rozdanie na moim blogu! KLIK

Urodzinowa oferta Yves Rocher.

Jak co roku Yves Rocher pierwsze składa życzenia urodzinowe i kusi perfumami do zamówienia. W tym roku udało im się mnie skusić i złożyłam zamówienie. 

Oto co mi w poniedziałek listonosz przyniósł w paczuszce:


Z czego aż 4 prezenty!

Zamówiłam:
3 żele pod prysznic (tak na prawdę to ciocia zamówiła i dorzuciła się do zamówienia) po około 8 zł każdy:


Od lewej: Zielona herbata, Bio Olej Arganowy i Zielona cytryna z Meksyku
Żeli nigdy za wiele i tak pójdą. Mi się zapach bardzo podoba.

Eliksir do masażu relaksującego z olejkiem eterycznym z róży po rabacie 50% 34,50:


Ogólnie bardzo lubię wszelkiej maści oleje i olejki , ale ten uwielbiam. Szczególnie jesienią i zimą ze względu na ciepły, egzotyczny, długo utrzymujący się zapach. Używam zarówno do ciała, jak i do włosów. Pierwszy raz zetknęłam się z nim, gdy dostałam w gratisie do zakupów i co jakiś czas do niego wracam, jak mam zniżki. W cenie regularnej za 69 zł bym nie kupiła.

Balsamy do ust po 6,90:



Kokosowy ubóstwiam, wanilię chętnie przetestuję. Kokosowy miałam w zeszłym roku w zimie. Idealny nawet na mrozy i mocno spierzchnięte usta. Szybko regeneruje i długo nawilża. W sumie lubię wszystkie balsamy z tej linii poza winogronowym.

A w prezencie dostałam:


Szal w drobne delikatne kwiaty. Pasuje na wiele okazji. Miękki i miły w dotyku.

Uroczy komplet biżuterii w odcieniu srebra i fioletu:


Korektor niedoskonałości SOS:


Jestem bardzo zadowolona, że w końcu Yves Rocher sprawdziło mój wiek i nie przysłali mi w gratisie kosmetyku dla pan po 50.
Korektor na twarzy dopasowuje się do koloru cery i wygląda bardzo naturalnie, więc jestem podwójnie zadowolona.

A na koniec zapach który sobie sama wybrałam, czyli Vanille Noire:


Do wyboru były jeszcze Comme Une Evidence oraz 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Szał maskar!

Jako typowa kobieta, rzadko kiedy wychodzę z domu bez makijażu. Mam na myśli wyjścia zaplanowane. Na co dzień staram się nie malować, szczególnie w czasie upałów ograniczam kosmetyki kolorowe. O ile bez podkładu czy cieni do powiek mogę się obejść, to bez tuszu na rzęsach z domu nie wyjdę, o nie! 

Tusz w moim przypadku jest konieczny, ponieważ mam naturalnie rude włosy i rzęsy też są jasne. Kiedy ich ni pomaluję to wyglądam dziwnie, jakby ich wcale nie było. A mam długie i gęste tylko okropnie jasne.

Nie potrafię się obejść bez posiadania co najmniej dwóch maskar - na co dzień i do zadań specjalnych. Moja obecna kolekcja to 6 tuszy:


1. Maybelline Lash Stiletto 
2. Oriflame Wonder Lash
3. L'oreal False Lash Wings
4. Maybelline One by One Satin Black
5. Max Factor 2000 Calorie Volume&Curl
6. Sensai 38 stopni

Na co dzień używam głównie One by One


Jest ona idealna do szybkiego i naturalnie wyglądającego podkreślenia rzęs. Po kilku użyciach można się przyzwyczaić do nietypowego kształtu szczoteczki. 


Po nabraniu wprawy w użyciu nie skleja rzęs i nie robi grudek. Nie obsypuje się i nie rozmazuje. Przynajmniej w moim przypadku. Uwielbiam wszelkiego typu silikonowe szczoteczki maskar. dopasowują się do kształtu oka i precyzyjnie rozdzielają rzęsy.

Na specjalne okazje wybieram L'oreal False Lash Wings


Ma om asymetryczną szczoteczkę. z takim kształtem spotkałam się po raz pierwszy.


Na początku potrafi sprawiać problemy, ale jak już nabrałam wprawy to mogę z jej pomocą wyczarować na rzęsach niemal firanki. Pierwszy tusz, który nie tylko obiecuje, ale i daje faktycznie efekt sztucznych rzęs. Nie skleja, nie kruszy się i nie rozmazuje.

Tusz Oriflame Wonder Lash kupiła nie dawno.


Na razie go nie używam, pomalowałam się kilka razy na próbę, ale mam wrażenie, że jest nieco za rzadki. Daje bardzo delikatny efekt, może jak poleży to zgęstnieje i będzie lepszy. 


Posiada ciekawą w kształcie szczoteczkę. Wykonana jest z tworzywa sztucznego. Z jednej strony posiada dłuższe, a z drugiej krótsze włoski. Pokrywa rzęsy równomiernie, nie skleja i nie robi grudek. Nie rozmazuje się i nie obsypuje, jednak od tuszu wymagam więcej. Może jak poleży będzie lepszy.

Kolejnym tuszem w mojej kosmetyczce jest klasyk dla mnie: Max Factor 2000 Calorie.


 Tym razem w wersji podkręcającej rzęsy. Kocham i uwielbiam. Pięknie podkreśla rzęsy. Jest idealny na co dzień. co jakiś czas do niego wracam. 


Szczoteczka klasyczna, z miękkiego włosia, gęsta i mała. Nie sprawia problemów przy malowaniu króciutkich rzęs w kącikach oczu. Nie kruszy się, nie rozmazuje i nie robi grudek. Mój ulubieniec w dziennym makijażu. Znając mnie, kupię jeszcze niejeden raz.

Tuszem, który używałam do niedawna jest Maybellinie Lash Stiletto.


Kolejny tusz do makijażu dziennego. delikatnie pogrubia rzęsy, jednocześnie je wydłużając. Rzęsy są precyzyjnie rozdzielone i podkręcone. cieszę się, bo udało mi się go kupić w promocji z innym tuszem Maybelline (oddałam siostrze) w Biedronce za niecałe 20 zł komplet.


Szczoteczka z włosia. Dosyć króciutkie włókna, ale długa sama jest dosyć długa. Profilowana w kształt przypominający damskie szpilki (podobnie jak stylizacja opakowania). Chętnie bym jeszcze kupiłam, ale jakoś nie mogę spotkać w polskich sklepach. Może przy jakimś wyjeździe zagranicznym uda mi się go upolować.

Ostatnim tuszem w mojej kolekcji jest miniaturka Sensai 28 stopni.


Tusz dostałam kiedyś w prezencie (miniaturka). Tusz bardzo przyjemny. Zaliczam go także do dziennych. ze względu na to, że był w wersji mini zjeździł ze mną kawałek świata :) Cena niestety zaporowa, więc raczej nie sprawię sobie pełnowymiarowej wersji.


Szczoteczka jest podobna jak w przypadku 2000 Calorie Max Factor, jednak włoski są nieco krótsze. Jest precyzyjna i dociera do krótkich rzęs w kącikach oczu. Bardzo lubiła.

Dwie ostatnie maskary zostawiłam tylko do zdjęć i powędrują do kosza. Już mi się skończyły, niestety.

A wy jakich używacie maskar? Też używacie kilka jednocześnie?


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Przypadkowe odkrycie - Paletka cieni do powiek Astor

Ostatnio, przy okazji wyprzedaży w Douglasie udało mi się kupić cienie Astor za połowę ceny.


Zazwyczaj nie używam cieni do powiek, ale stwierdziłam, że paletka w odcieniach ziemi zawsze się przyda. delikatne cienie na powiece pasują niezależnie od okazji. Był to strzał w 10! Paletka jest genialna. Cienie są bardzo mocno napigmentowane, a przy tym rewelacyjnie się rozcierają i łączą ze sobą, tworząc przepiękny efekt na powiece.




Nie obsypują się, nie zbierają w załamaniu powieki i nie rozmazują. Cały dzień wyglądają jak świeżo nałożone.

Nawet ktoś niewprawny w malowaniu się cieniami (jakoś nigdy za cieniami nie przepadałam) do powiek, jak ja, jest w stanie wyczarować efektywny makijaż oka. 

Jestem ogromnie zadowolona, ze udało mi się je wypatrzyć i zakupić. Kto wie, może w przyszłości zaopatrzę się też w inne wersje kolorystyczne (podobają mi się zielenie i fiolety)?